wtorek, czerwca 30, 2009

Książki: Bill Hybels "Holy discontent"

Bill Hybels wielką postacią chrześcijaństwa jest i kropka.

Bill Hybels jako autor książek czasami niestety do mnie nie przemawia (przynajmniej dwie z czterech jego książek, które przeczytałem do końca).

Smutna rzeczywistośc, ale tak bywa - nie każdy pastor trafia do każdego wierzącego, nie każdy autor - do każdego czytelnika ;).

Właśnie skończyłem książkę pastora-założyciela mega-zboru Willow Creek pod Chicago i... nic specjalnego. Mimo, że książka zatytułowana była - w wolnym przekładzie moim - "Święte niezadowolenie".

Traktuje o tym, jak rodzi się pasja, jak ją podsycac, rozwijac, karmic i realizowac.

Ale po prawdzie czytałem lepsze książki na ten temat i jak by Hybels napisał dzieło o połowę mniejszej objętości, też bym się nie obraził.

Co zrobic - pewnie lepiej komunikuje się słownie, co będzie okazja ocenic późną jesienią w Gdańsku na Global Leadership Summit 2009.

A teraz kilka godnych zapamiętania perełek z książki (chociaż sam fakt, że podkreślałem i zaznaczałem relatywnie niewiele jest dla mnie już znaczący sam w sobie):

"Jest taki zestaw zadań do wykonania, który opisany jest
Twoim imieniem i nazwiskiem, a który Bóg przeznaczył dla Ciebie
właśnie do wykonania na długo zanim pojawiłeś się na ziemi.
Bóg umieścił pewne nasiona w Twojej duszy i
pozostaje w pełni zdeterminowany do tego, aby
je podlewac i powodowac ich wzrost,
aby przekształciły się w coś bardzo znaczącego"


"Naśladowcy Jezusa powinni z biegiem czasu byc
coraz mniej podobni do siebie, a coraz bardziej podobni do Niego"


"Każdy chce byc członkiem zespołu, który odnosi zwycięstwa"


Plus cała wielka metafora (a może przykład) dotyczący dwoch stanów umysłu: normalnego i fundamentalnego (tego, w którym wyrażamy nasze nakręcenie "wizją, która nas napędza").

Stand fundamentalny to jest ten moment np. w rozmowie ze mną, kiedy zaczynam Wam opowiadac o misji wśród Polaków w UK. Moje źrenice powiększają się, głos się podnosi, oddycham szybciej, zaczynam się pochylac w kierunku rozmówcy... Sami rozumiecie.

Też macie takie tematy, które wprowadzają Was w stan fundamentalny?

Etykiety:

Odpowiedzi z Droghedy

Słowo się rzekło, kobyłka u płota. Poniżej odpowiedzi od Dany z Droghedy:

1. Nie będzie problemu z busem na wyjazd w niedzielę po południu na "polskie" nabożeństwo. Ponieważ w Lisburn się wtedy nasi nie spotykają, pracuję nad opcją Dublin. Dostaniemy nawet kierowcę do kompletu :).

2. Dramy na ulicach nie są przewidywane, więc nie ma stresu. Dziewczynki mogą przygotować swój program scenkowy niezależnie (może na pikniku będzie dobra okazja?)

3. Będziemy mieli możliwość (Żaneta? Ania? Marzena?) wziąć udział w koncercie polsko-irlandzkim, za który w całości odpowiadają organizatorzy na miejscu. Koncert jest wstępnie planowany na sobotę wieczorem.

4. Wokół budynku kościelnego nie za bardzo jest miejsce na "piknikowanie". Na dzisiaj Dana skłania się do wersji pikniku w parku.

5. Będziemy mieli pomoc do dzieci naszych gości przy zabawach i konkursach.

6. Propozycje miejsc na wycieczki: Trim Castle, Wicklow, Howth, plaża w Bettystown (tam gdzie mieliśmy mieszkać pierwotnie).

Tyle Dana.

Skontaktuję się z Marzenką a propos tych miejsc wycieczkowych, bo ona chyba nadal wie najwięcej w tym temacie. Dzisiaj również będziemy mieli spotkanie rodzinne z Martą i Tomkiem, którzy przez kilka lat mieszkali w okolicach Droghedy, więc znają tę część Irlandii jak własną kieszeń.

Może więc nawet jutro będziemy już mieli jakieś ostateczne propozycje na wycieczkę w poniedziałek 10 sierpnia. Pięknie!

Etykiety:

poniedziałek, czerwca 29, 2009

Cytat tygodnia

"W walce bokserskiej możesz przegrać każdą

z pierwszych czternastu rund.

Wystarczy jednak, że zadasz nokautujący cios

w ciągu ostatnich dziesięciu sekund piętnastej rundy

i jesteś mistrzem świata wagi ciężkiej."


Autor (mnie) nieznany

Etykiety:

Kolejne spotkanie: Drogheda

Z racji wyjazdu dzieci na obóz letni, nasze kolejne spotkanie misyjne (Drogheda) umówiliśmy na:

środę, 8 lipca, godz. 20:00-21:15
(po nabożeństwie)


PS. Ważne info, na które czekaliśmy- Dana wysłała nam odpowiedzi na pytania (ikonka symbolizująca hip-dance ;))! Postaram się je dzisiaj-jutro wrzucić na bloga.

Etykiety:

niedziela, czerwca 28, 2009

Prorocy mniejsi: Jonasz (4)


Jonasz jest jednym z trudniejszych dla mnie proroków mniejszych pod kątem wyłapania z jego historii czegoś nowego. Wszyscy znamy zapewne warstwę fabularną, Boże wezwanie do zwiastowania upamiętania miastu Niniwie, ucieczka Jonasza w przeciwnym kierunku (Tarszysz, popatrzcie na starożytnych mapach), sztorm i zagrożenie statku, Jonasz wrzucony do morza, wielka ryba połyka proroka, który po trzech dniach zostaje wypluty na suchy ląd.

Może dlatego wcale nie będę teraz do tego wracał, a skoncentruję się raczej na samym końcu. Tutaj znalazłem dla siebie coś nowego.

Wyjątkowo nie tłumaczę już samodzielnie tekstu angielskiego z The Message, tylko wklejam polskie z innej wersji (Biblia Tysiąclecia). Sytuacja ma miejsce po tym, jak Bóg ratuje przez Jonasza (ale ku jego rozczarowaniu) mieszkańców Niniwy przed zniszczeniem.

Jon. 4, 1-11

(1) Nie podobało się to Jonaszowi i oburzył się. (2) Modlił się przeto do Pana i mówił: Proszę, Panie, czy nie to właśnie miałem na myśli, będąc jeszcze w moim kraju? Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą. (3) Teraz Panie, zabierz, proszę, duszę moją ode mnie, albowiem lepsza dla mnie śmierć niż życie. (4) Pan odrzekł: Czy uważasz, że słusznie jesteś oburzony? (5) Jonasz wyszedł z miasta, zatrzymał się po jego stronie wschodniej, tam uczynił sobie szałas i usiadł w cieniu, aby widzieć, co się będzie działo w mieście. (6) A Pan Bóg sprawił, że krzew rycynusowy wyrósł nad Jonaszem po to, by cień był nad jego głową i żeby mu ująć jego goryczy. Jonasz bardzo się ucieszył [tym] krzewem. (7) Ale z nastaniem brzasku dnia następnego Bóg zesłał robaczka, aby uszkodził krzew, tak iż usechł. (8) A potem, gdy wzeszło słońce, zesłał Bóg gorący, wschodni wiatr. Słońce prażyło Jonasza w głowę, tak że osłabł. Życzył więc sobie śmierci i mówił: Lepiej dla mnie umrzeć aniżeli żyć. (9) Na to rzekł Bóg do Jonasza: Czy słusznie się oburzasz z powodu tego krzewu? Odpowiedział: Słusznie gniewam się śmiertelnie. (10) Rzekł Pan: Tobie żal krzewu, którego nie uprawiałeś i nie wyhodowałeś, który w nocy wyrósł i w nocy zginął. (11) A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi, którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej, a nadto mnóstwo zwierząt?

Króciutko - pomysłowość ludzka nie zna granic, prawda?

W zakresie znajdowania powodów obrażania się na Boga, w tym wypadku.

Ciekawe, że Jonasz trafnie określa Boga, którego poznał (w. 2), a MIMO TO, nie wyobraża sobie, żeby ten Bóg mógł chcieć pojednać ze sobą ludzi tak innych od samego Jonasza. Ba, może czasem jego wrogów.

Mało, że nie wyobraża sobie; jest obrażony na Boga, i sam - na jakiś czas - odcina się od społeczności z Bogiem. Całkiem jak by był Polakiem, to przecież polskie przysłowie, że "na złość babci, odmrożę sobie uszy".

Bóg wykona swoje plany dla świata z nami czy bez nas. Jeśli bez nas - to po prostu będzie nam wstyd któregoś dnia, kiedy staniemy przed Bogiem.

A jednak Bóg nie wykona swoich planów DLA NAS - bez nas. Kiedy się obrazimy, uciekniemy, będziemy mieli pretensje... Mimo tego, że rzeczywiście jest "łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą". My tylko nie damy Mu szansy, aby tego od Niego doświadczyć...

Kiedy pojawiają się negatywne emocje i wątpliwości, uciekajmy zatem do Boga, a nie od Niego. To będzie z pożytkiem i dla nas i dla innych. Taki chyba jest testament Jonasza dla nam współczesnych.

Etykiety:

sobota, czerwca 27, 2009

A może Dzień Polski w Barnsley?


Krótka myśl: w październiku będziemy w Doncaster - niedaleko leży Barnsley, gdzie niedawno zaczął działać zaprzyjaźniony z nami International Community Church.

Może fajnie byłoby coś zorganizować na jeden dzień w Barnsley właśnie?

Tym bardziej, że jak widać, nasi rodacy funkcjonują tam bardzo prężnie: rozwijające się forum, Barnsley Polish Community.

Zostawiam myśl-zajawkę... Może Bogusia się odezwie i coś podpowie? ;)

Etykiety:

Konferencja w Southampton


Okazuje się, że dojdzie do skutku jeszcze jeden tegoroczny wyjazd misyjny.

Chociaż taki bardziej jedno-osobowy (pierwszy raz w sumie).

Zostałem zaproszony na konferencję ewangelizacyjną o roboczym tytule "Poselstwo dla Jezusa", któr jest organizowana przez Southampton Christian Fellowship (pastor Paul Finn / lider grupy polskiej Zbyszek Miklasz).

Ma się ona odbyć w terminie 6-8 listopada, 2009 (wrzuciłem ten termin już na prawy margines bloga, jako wyjazd nr. 16).

Konferencja jest przeznaczona w pierwszej kolejności dla polskich chrześcijan z rejonu południowej Anglii. Będziemy rozmawiać o tym, jak skuteczniej na różne sposoby trafiać do naszych rodaków z Ewangelią o niezwykłej mocy Jezusa Chrystusa.

Jestem prawie pewien, że da się to połączyć z jakimiś inspirującymi sesjami praktycznymi, połączonymi np. z wyjściem na miasto.

To mi się podoba!

PS. Więcej informacji będę zamieszczał sukcesywnie.

Etykiety:

Spotkanie niedzielne

Zgodnie z planem spotykamy się jutro, czyli

w niedzielę w stałym miejscu o godz. 17:00


Rozmawiałem z Daną telefonicznie (do jutra ma nam przesłać odpowiedzi na nasze pytania, oby!). Wtedy moglibyśmy się jutro zająć ponownie tematami programowymi. W rezerwie rozdz. 7-8 naszej książki. Będzie wesoło! :)

PS. Na zachętę - poniżej samochód Marka Cahilla:

Tekst:
Co sekundę umierają dwie osoby.
Co jeżeli następna sekunda, to ta w której TY umrzesz?
W dniu w którym umrzesz,
jak myślisz co zastaniesz po drugiej stronie?
(plus odnośniki do stron)

Etykiety:

czwartek, czerwca 25, 2009

Cytat tygodnia

Mam nadzieję, że wybaczycie, że po angielsku, ale jakoś żadne tłumaczenie nad którym się rano głowiłem, nie oddaje głębokości tego cytatu w oryginale:

"Vision is not WHAT you see, but HOW you see"

Steve Penny, Australia

Etykiety:

środa, czerwca 24, 2009

Wyszukiwanie Droghedzian


Czy ktoś kto mieszka w Droghedzie, to Droghedzianin? ;)

Nawet jeśli nie, to razem z Anią Cz. z naszej grupy misyjnej przeprowadziliśmy wstępny wirtualny rekonesans, odnośnie tego, do ilu osób może trafić nasze internetowe zaproszenie na Dni Polskie (6-11 sierpnia br.)

Okazuje się, że na samym GG jest przynajmniej 180 osób, które jako lokalizacja mają wpisane właśnie to irlandzkie miasto. Kolejne 20+ osób mieszka obecnie w Ardee (niedaleko Droghedy).

Z kolei na NK, z Droghedzie jest 589 osób (nie wykluczam, że część może się powtarzać z GG), a w Ardee kolejne 73.

Daje to ponad 850 wirtualnych kontaktów, plus to co porozkładamy na mieście i rozdamy osobiście.

Nieźle.

Będzie się działo! :)

Etykiety:

Dublin zamiast Lisburn?

Temat dotyczy niedzieli, 9 sierpnia po południu w czasie naszego wyjazdu nr. 13 do Droghedy.

Wczoraj dostałem odpowiedź na maila, wysłanego do Polskiego Kościoła Misyjnego PMC w Lisburn. Pytałem, czy 9.08 będą mieli nabożeństwo, czy można ich odwiedzić.

Okazuje się, że akurat w tę niedzielę w Lisburn polskiego nabożeństwa nie będzie, co więcej, z racji wakacji, sporo stałych bywalców jest albo w Polsce, albo na urlopach (i trudno się dziwić :)), więc pewnie spotkamy się dopiero następnym razem. No chyba, że ktoś chętny z Lisburn podjedzie na sobotni piknik do Droghedy, to zapraszamy!

Sprawdzę zatem, jak się ma możliwość naszego uczestniczenia w nabożeństwie polskim w kościele St. Marks w Dublinie w niedzielę po południu. Będę informował na bieżąco, co mi się uda ustalić :)

Etykiety:

wtorek, czerwca 23, 2009

Sms od Dany...

Grupa oczekująca na niusy z Irlandii na pewno zrozumie ironię sytuacji związanej z smsem od Dany H. z Droghedy:

Napisała, że nie mogła nic wcześniej odpisać, bo część jej zespołu pojechała w ubiegłym tygodniu do Polski na ślub (na którym my również mieliśmy być, to ten "jej zespół" to m.in. nasza rodzina) i odpowie jak tylko będzie mogła.

Tia...

Trzeba się modlić dalej i podtrzymywać optymistyczne nastawienie...

Napisałem jej, że chcielibyśmy zacząć marketing Dni Polskich (6-11 lipca, 2009) na miesiąc przed, ale trudno informować o czymś, co jeszcze nie wiemy jak będzie wyglądało :).

Etykiety:

OT: Dzień Ojca

Dzisiaj z wyrazami wdzięczności dla naszego Niebiańskiego Taty:



"Awesome God" Michael W. Smith

Etykiety:

poniedziałek, czerwca 22, 2009

Centymetr misyjny

Do wyjazdu nr. 13 do Droghedy (Irlandia) zostało:

44 dni

Etykiety:

niedziela, czerwca 21, 2009

Aktualizacja listy chętnych - nr. 14 (Doncaster)

Po dzisiejszych rozmowach, tak przedstawia się najbardziej aktualna lista chętnych na wyjazd nr. 14 do Doncaster:

1. Ada M. (Świecie)
2. Hania G. (Świecie)
3. Tomek W. (Świecie)
4. Grażynka C.
5. Ewa K.?
6. Daniel R.?
7. Alina P.
8. Jarek
9. Ania Sz.
10. Ewelina W.
11. Harry

Lista rezerwowa:

1. Aneta W. (Świecie)

Wszystko się będzie jeszcze zapewne "mielić" przez tygodnie wakacyjne, a ostateczną listę poznamy zapewne na przełomie sierpnia i września, kiedy zorganizujemy pierwsze spotkanie przygotowujące.

Jest dobrze! :)

Etykiety:

sobota, czerwca 20, 2009

OT: Bray Sibley

Krótka wycieczka szlakiem historii dla tych, którzy pamiętają, chyba z piętnaście lat temu, konferencję w Gdańsku z udziałem gości, z którymi przyjechał do nas Ian Green.

Byli tam Harvey Trauter z Edmonton w Kanadzie, jeden brat frankofon (nie pamiętam czy z Francji czy z Quebecu w Kanadzie) i... Bray Sibley z Luizjany.

Bray'a pamiętam najlepiej, bo go wtedy tłumaczyłem.

Świetny gośc, jeśli chodzi o wykłady, ale kapcie to nam pospadały jak... usiadł do naszego starego jeszcze wtedy pianina i zagrał takiego bluesa z Nowego Orleanu, że do dzisiaj pamiętam.

Poniżej, jedyny plik wideo, jak udało mi się znaleźc na youtube w wykonaniu Bray'a. Pure Heart z 2005 r.

Etykiety: ,

piątek, czerwca 19, 2009

Prorocy mniejsi: Ozeasz (3)

Prorocy mniejsi nie przestają mnie zadziwiac, omówiliśmy już wstępnie co mają do powiedzenia na temat łaski (bo właśnie taki jest "kąt" naszych rozważań) Joel i Amos.

Dzisiaj czas na Ozeasza.

Jak zwykle wszystkie cytaty w moim autorskim tłumaczeniu z The Message.

Ozeasz 4,7:

"Interesuje mnie miłośc, która trwa, a nie zwiększenie Twojej religijności. Chcę, abyś poznał Boga, a nie częściej chodził na spotkania modlitewne"

Tia, to chyba zupełnie przeciwnie do moich ludzkich, przyziemnych pragnień... Czasem wydaje się, że im więcej robimy (dla Boga), tym bardziej jesteśmy dla Niego dostępni i tym lepiej Go znamy.

Nic bardziej mylnego.

Najpierw starajmy się poznac Go dla Niego samego, a On wskaże nam to, co trzeba będzie zrobic, jak i kiedy.

Miłości i poznania nie widac gołym okiem, ale to one decydują o tym, jakimi naśladowcami Chrystusa się stajemy...

Oz. 11,1

"Kiedy Izrael był jeszcze dzieckiem, pokochałem go. Zawołałem "mój synu!" i wywowałem go z Egiptu"

Kiedy czytam ten werset, staje mi przed oczyma taki obraz (byc może dlatego, że dzisiaj mamy zakończenie roku szkolnego). Odbieram swoją córkę ze szkoły, załóżmy, że czekając na mnie, idzie do świetlicy i tam się bawi. Kiedy wchodzę do szkoły drzwi do świetlicy są otwarte, dzieci, pod opieką nauczycieli bawią się w środku. Najpierw zaglądam, później po cichutku wchodzę. Uwielbiam patrzec w takich sytuacjach na Nacię, kiedy nie wie, że jest obserwowana.

W końcu po cichu mówię: "Natalko...", a ona odwraca się, uśmiecha, rzuca wszystko, woła "Tata!" i biegnie rzucic mi się na szyję.

Kto wie, czy Ozeasz też nie odbierał swoich dzieci ze szkoły...

Ozeasz 14,1

"Wróc, Izraelu, wróc do swojego Boga! Upadłeś, ale to nie jest jeszcze nokaut. Przygotuj się do wyznania [Bogu] swoich grzechów i wracaj do Niego"

Ilu ludzi dzisiaj wokół nas musi od nas usłyszec, że sytuacja w jakiej się znaleźli, to nie jest jeszcze ostateczny nokaut? Że jest nadzieja - i to na wyciągnięcie ręki?

Etykiety:

czwartek, czerwca 18, 2009

Niedzielne spotkanie

Zgodnie z planem grupa wyjeżdzająca do Droghedy spotyka się w stałym miejscu

w niedzielę o godz. 17:00

Mam obietnicę od Dany Holloman, że zdaży nam odpowiedzieć na wcześniejsze pytania. Bardzo by nam się przydały teraz te jej odpowiedzi, nie? :)

Jeśli ktoś jeszcze się nie zapoznał z rozdziałami 5-7 naszej lektury, to prośba o zrobienie tego.

Będziemy również rozmawiac o sposobach finansowania naszego pobytu na miejscu (wyżywienie, wstępy, etc) :)

* Odpowiadając na wczesne pytania odnośnie spotkań przygotowujących do wyjazdu do Doncaster w październiku, to zapewne będziemy je organizować poczynając od końca sierpnia br.

Z Kajetu Bogusi (16)

Oj wyczekaliśmy się na kolejny odcinek kajetu dzielnej misjonarki (poprzedni był chyba w listopadzie)! Ale jak się tyle pracuje co Bogusia, to nie ma wiele czasu na pisanie...

Może dlatego dzisiejszy odcinek też bardziej w formie zdjęć - ale lepiej tak, niż wcale :).


Uroczystość w kościele w Gorsley, gdzie nasza droga Ania przybliżyła wszystkim pracę misyjną, której podjela sie 3 miesiące temu. Po nabożeństwie był czas na relacje i rozmowy, a także serwowano polskie potrawy. To był super czas!


Tego dnia świętowaliśmy urodziny Ani. A wszystko to w przemilym
gronie:Moniki z Radomia (przyjaciółki Ani), a także Leszka
i Doroty z Londynu. Solenizantkę i mnie znacie ;).


Ekipa zwiedza zamek :). [a gdzie ten zamek się mieści,
bo jakoś mi umknęło? - przyp. Harry]


Wypróbowaliśmy też dostępną na zamku broń!

Przeważnie jesteśmy obie z Anią jednak pokojowo nastawione! :)

Pośród kwiecia w dzikich ogrodach

A teraz my - wszyscy czytelnicy Kajetu Bogusi - spodziewamy się już pełnoprawnego, tekstowego odcinka Kajetu, prawda?

Użyję frazy klucza: pierwszy i ostatni raz w życiu: "Kto czeka na kolejne odcinki, wpisywać się na blogaska!"

;)))))

Etykiety:

Cytat tygodnia

Jeśli zamierzasz się martwić,
martw się o [sprawy] Świętego.

On będzie albo Twoją ucieczką albo
kamieniem tarasującym Ci drogę


Izaj. 8:13 (The Message)

Etykiety:

środa, czerwca 17, 2009

Sotland.pl

Kolejny fajny portal informacji o/dla Polaków w UK, tym razem z południa w okolicach miasta Southampton. Szacuje się, że populacja naszych rodaków może w S'oton przekraczać nawet 20 tys.!

Widać, że w okolicy sporo dobrego się dzieje, a Polacy są aktywni. To cieszy!

Natomiast spragnionych żywej relacji z Jezusem Chrystusem zapraszam do polskiej społeczności w Southampton Christian Fellowship, której liderem jest Zbyszek Miklasz.

Oto zajawka:

Polish Meeting:

At SCF we have a large number of Polish people that attend our church. On the second Sunday of each month, we hold a special service that is conducted entirely in the Polish language. Before the meeting, the Polish people from SCF share a delicious meal together and enjoy building fellowship. Polish people from other churches are very welcome to attend this monthly service.

Etykiety: ,

wtorek, czerwca 16, 2009

OT: Osiemset wpisów

Właśnie przekroczyliśmy osiemset wpisów na blogu. W nieco ponad dwa lata, więc pewnie nadal średnio wychodzi w granicach jednego wpisu dziennie. Nieźle.

Może wymyślimy wspólnie jakiś konkurs w związku ze zbliżającym się, pewnie gdzieś w grudniu-styczniu, wpisem nr 1000?

Tym bardziej, że właśnie z takiej okazji wygrałem w zeszłym tygodniu książkę na blogu Joe Sangla. Sama książka ma już ciekawy tytuł: "Byłem spłukany, ale już nie jestem" :) i traktuje o podstawach zarządzania finansowego na skalę budżetów domowych (na szczęście).

Pięknie, od czasu roweru w spożywczym piętnaście lat temu, nie wygrałem niczego. Acha, rower wtedy wygrała moja żonka :).

Etykiety: ,

Wyrzuci mnie na zakręcie?

Jak być może ktoś pamięta, właśnie trwa mój czterdziestodniowy post od negatywnych, nie-Bożych myśli. Pierwsze dwa tygodnie szły zadziwiająco - jak na mnie - dobrze. Wzięcie pod lupę każdej poważniejszej myśli, ocena źródła jej pochodzenia w świetle Bożego Słowa, a następnie przyjmowanie tego, co pewne i świadome odrzucanie tego, co pochodzi z ciała, okoliczności, przeszłości lub od Bożego przeciwnika - za łaską Bożą - szło odświeżająco skutecznie.

Wiedziałem, że mniej więcej w drugiej połowie miesiąca (jedna dzisiaj) czekały na mnie dwie informacje bardzo mocno związane z życiem naszej rodziny. Modliliśmy się, szukaliśmy woli Bożej, rozpoznawaliśmy Jego prowadzenie. Po ludzku, a może po biblijnemu (?), zrobiliśmy wszystko.

Dzisiaj rano pojawiła się odpowiedź w pierwszej sprawie.

Negatywna.

Najbardziej boli serce ojca, który dowiaduje się czegoś takiego na temat przyszłości własnej córki. Nie chodzi o jej życie czy zdrowie, dzięki Bogu, wszystko jest OK. Chodzi o pewne wykorzystanie jej talentów, zdolności, jej przyszłość...

Zamierzam najpierw wyrzucić z siebie przed Bogiem to, co mnie teraz przepełnia. Co dziwne, nie są to wyrzuty, narzekania czy wątpliwości. Psalmista i król - Dawid, nazywa to wylewaniem serca przed Bogiem.

Poświęcę na to czas. Nie będę się śpieszył...

A później i tak muszę wrócić do tego chwilowego zakrętu i zadać sobie pytanie: czy pozwolę, aby ta sytuacja wyrzuciła mnie i moją rodzinę na pobocze na zakręcie życia? Czy pozwolę, żeby to niewesołe wydarzenie, wobec którego miałem tak wiele dobrych oczekiwań, zdefiniowało to, jak będą wyglądać kolejne godziny, dni i tygodnie? Nie tylko moje, ale pewnie i żony i córki.

Decyzja w sposobie myślenia o tej sytuacji, jaką podejmiemy jako rodzina, będzie dużym krokiem. Narazie tylko przez wiarę mogę powiedzieć, że będzie to krok wprzód.

Krok wprzód.

Etykiety:

poniedziałek, czerwca 15, 2009

Lista chętnych: wyjazd nr 14 (Doncaster)

Mamy pewne przesunięcia osobowe odnośnie listy chętnych, wiec poniżej aktualna lista chętnych na wyjazd nr. 14 do Doncaster w terminie 8-13 października, br:

1. Ada M. (Świecie)
2. Hania G. (Świecie)
3. Zbyszek W.?
4. Tomek W. (Świecie)
5. Grażynka C.
6. Ewa
7. Daniel R.
8. Alina P.?
9. Jarek?
10. Harry

Z tego co sprawdzałem, bilety są na dzisiaj za ok. 310 pln. Mamy jeszcze 2-3 wolne miejsca z racji kilku osób, które nie potwierdziły jeszcze możliwości wyjazdu.

Zgłoszenia osobiste lub mailowe do mnie :).


PS. Przeczytałem przed długi weekend świetną lekką lekturę na lato - "Spalony tost" autorstwa Teri Hatcher, jednej z głównych bohaterek serialu "Desperate Housewives". Optymistyczna, życiowa, szybkoczytająca się lektura :).

Etykiety: ,

Polacy pod Londynem


Nie jest to zapewne jedyna społeczność z udziałem Polaków (a propos, czekam na więcej zgłoszeń!) w okolicach stolicy Anglii, ale przynajmniej mam nieco więcej informacji na jej temat.

Oto co piszą na jednym z forów internetowych osoby tam uczestniczące:

"Mieszkam w Londynie od 5 lat i szczerze przyznam trudno tu znalezc zdrowy kosciol, w ktorym Chrystus jest na pierwszym miejscu. Razam z moim mezem Mackiem nalezymy do Ichthus Southcroft Church(www.southcroft.org) i jak dotychczas jest to jedyny kosciol, ktory udalo nam sie znalezc i jestesmy szczesliwi, ze mozemy byc jego czescia. Bardzo serdecznie zapraszam wszystkich Polakow na nabozenstwa o godz. 11:30, adres: 276 Mitcham Lane, SW16 6NU.

Kosciol jest mieszanka ludzi z roznych krajow, Polakow jest okolo 10-12 osob. Po nabozenstwie w kosciele mamy wspolny lunch, ktory jest wspaniala mozliwoscia blizszego poznawania sie z innymi wierzacymi.
Oprocz spotkan w kosciele mamy domowe grupki, spotykamy sie srednio raz w tygodniu i razem czytamy Boze Slowo i modlimy sie o siebie nawzajem.

BARDZO lezy nam na sercu, zeby te spotkania sie rozwijaly i aby osoby, ktorym brakuje spolecznosci z innymi wierzacymi Polakami mogly do nas dolaczyc. Bo gdzie dwaj lub trzej sie spotykaja w imieniu Jezusa,tam On jest ze Swym Duchem :) W domu spotykamy sie w czworke, i jestesmy otwarci na kazda spragniona spolecznosci osobe.
Ponizej podaje numery telefonow do mnie i Macka, prosze skontaktujcie sie z nami, czekamy na Was! :) Z Bogiem, Eunika & Maciek"

Jeśli ktoś będzie w okolicach Londynu, warto się wybrać i przekonać z pierwszej ręki.

Poza tym - postaram się skontaktować z Euniką i Maćkiem, a co! :)

Etykiety:

sobota, czerwca 13, 2009

Audio: Rośnij jak ryba koi

Mam nadzieję, że to przedwakacyjne rozważanie zachęci Was do rozwoju osobistego w czterech dziedzinach życia. Całkiem jak Jezus (Łuk. 2,52).

Etykiety:

piątek, czerwca 12, 2009

An Grianan - nasze (potencjalne) lokum pod Droghedą

Dzięki wielkiemu sercu naszych gospodarzy z Kościoła The Solid Rock, w czasie wyjazdu misyjnego do Droghedy w sierpniu br. będziemy zakwaterowani w ośrodku (z braku lepszego słowa ;)) An Grianan.

Broszurę na temat tego miejsca można pobrać tutaj, a warto się z nią zapoznać!

Najbliższa An Grianan większa miejscowość to Termonfeckin, choć - jak widać z mapki - do Droghedy jest mniej niż 10 km.

Pięknie!

A program wyjazdu nadal się smaży. Po stronie irlandzkiej, dodam :).

Etykiety: ,

Książki: The Relevant Church

The Relevant Church to w zasadzie kompilacja jednorozdziałowych opowieści w wykonaniu pastorów/liderów, których częściową listę zamieszczam poniżej, na temat - jak mówi podtytuł - nowej wizji działania dla społeczności wiary. Kompilacja historii powstawania, tworzenia się i rozwoju takich właśnie - często niekonwencjonalnych - wspólnot.

Współautorzy tej publikacji są bardzo różnorodni: co do denominacji, charakteru swojej społeczności, rozumienia tego jakie są najważniejsze zadania współczesnego Kościoła oraz sposobów działania. I to właśnie czyni tę mozaikę ciekawą. Można w niej znaleźć przemyślenia choćby Alexa McManusa, Marka Driscolla, Mike'a Bickle czy Todda Spitzera.

Czyta się toto szybko i z zainteresowaniem, bo nawet jeśli nie każdy rozdział do człowieka od razu przemawia (np. do mnie o chrześcijańskiej społeczności skateboardzistów stworzonej przez Tommy Kyllonena, znanego również jako Urban D.), to rozdziały są krótkie i mówią o rzeczach praktycznych.

Słowo RELEVANT - kluczowe dla zrozumienia całości przesłania - zostało zaraz na samym początku książki zdefiniowane jako: 1) mający znaczenie społeczne i kulturowe, ważne dla istnienia współczesnego świata, codziennych wydarzeń i obecnego stanu społeczeństwa. 2) mający związek z tym, czym żyją ludzie na codzień. 3) wyróżniający się.

Takim właśnie chciałbym widzieć współczesny Kościół.

Poniżej kilka najciekawszych cytatów (a podkreślałem w książce sporo):

"Pierwszym pytaniem w ramach rozmowy o dzisiejszej
istotności (relevance) Kościoła, jest pytanie o to,
czy jest on zasadny dla Jezusa Chrystusa"

Alex McManus

"Rozdźwięk pomiędzy pragnieniem życia w sposób radykalny,
a rzeczywistością życia w taki sposób, znajduje swoją odpowiedź
w objawieniu Jezusa Chrystusa jako Boga-Oblubieńca.
Wypalisz się z pragnienia życia w sposób ekstremalny,
jeśli Twoje pragnienia nie są wzmacniane odpowiednim paliwem.
Osobiste spotkania z Bogiem stanowią paliwo dla naszych pasji"

Mike Bickle

"Myślę, że dwudziestolatkowie nie czują się częścią Kościoła,
ponieważ nie widzą w nim mocy do zmiany ich życia poprzez to,
w jaki sposób wyraża przebaczenie, łaską, miłość, akceptację i pasję".

"Funkcjonowanie naszej społeczności polega na tym,
że przez pięć czy sześć dni w tygodniu staramy się spedzać
z ludźmi czas, zadawać im wymagające przemyślenia pytania,
zachęcając i przyjmując zarówno tych, którzy poznali
Chrystusa, jak i tych, którzy mają to przed sobą".

Dustin Bagby

"Łatwo jest być zaangażowanym w służbę
z osobami o takim samym DNA"

Holly Rankin Zaher

"Nawiązuję najbliższe przyjaźnie z ludźmi,
którzy realizują podobne marzenia"

Mark Scandrette

Etykiety:

czwartek, czerwca 11, 2009

Przypomnienie: pastor Czerniejewski w UK

Pisaliśmy o tej wizycie już wcześniej, ale teraz mam dokładniejsze (i ostateczne) informacje.

Edward Markulak, który mieszka wraz z rodziną w South Shields pod Newcastle, zaprasza serdecznie na spotkania z pastorem Waldemarem Czerniejewskim.

Zamiast spotkania w Sunderland, spotkanie z pastorem odbędzie się w domu Edwarda, pod adresem:

85 Ocean Road
South Shields
NE33 2JJ
(bardzo blisko stacji metra)


Z organizatorami można również skontaktowac się pod nr. telefonu: 07950663420.

Spotkanie ma odbyc się w środę lub czwartek (17/06 lub 18/06) o godz 18:00. Organizatorzy są w stanie dostosowac wybór daty (środa lub czwartek) do możliwości czasowych osób, które chciałby wziąc udział w tym spotkaniu.


Pozostałe spotkania w Dublinie i Swindon, bez zmian.

Etykiety:

Prorocy mniejsi: Amos (2)

Kiedy się temu zjawisku bliżej przyjrzec, to starotestamentowi prorocy mniejsi mają całkiem sporo ciekawych rzeczy do powiedzenia. W naszej serii rozważań, będziemy jednak - tym razem - skupiac się nie na zapowiedziach sądu i Bożego gniewu (z którymi tradycyjnie kojarzy się proroków), ale na zagadnieniach łaski i odkupienia.

Mam nadzieję, że takie rozważanie pomoże Wam w osobistym czasie społeczności z Bogiem.

Weźmy takiego Amosa, który jest drugim chronologicznie prorokiem mniejszym (po Joelu). Oto kilka jego myśli w moim wolnym tłumaczeniu z angielskojęzycznej wersji The Message (drukiem pogrubionym), wraz z kilkoma słowami mojego komentarza:

Amos 5,4

"Szukaj mnie i żyj!"

Ciekawe, że spora częśc nam współczesnych kwintesencji życia wcale nie kojarzy z szukaniem Boga. Szukaniem sukcesu, powodzenia, szczęścia, pozycji, władzy, spełniania własnych zachcianek - to tak, ale szukaniem Boga?

Chciałbym Cię zachęcic, abyś TERAZ zrobił chwilkę przerwy w czytaniu (jak dojdziesz do końca tego zdania) i zastanowił się poważnie, jak możesz w swoim życiu praktycznie szukac tego, czego oczekuje od Ciebie Jezus Chrystus.

Czas: start.

Pomyśl.

Szukaj Go i żyj!

Amos 5:14

"Mówisz o Bogu, Panu Zastępów, że jest Twoim najlepszym przyjacielem. Więc żyj w taki sposób, aby to potwierdzac, a może tak się właśnie stanie".

Modlę się o to, aby słowa, które wypowiadam i życie, które na codzień widac we mnie były tożsame. Amos przypomina mi, że mam na to szansę, nie kiedy będę bardziej kwieciście mówił, ale bardziej owocnie żył. Amos - dałeś czadu :). Potrzebuję tego!

Amos 8:11

"Poślę głód, który dotknie całego kraju. Nie będzie brakowało wtedy jedzenia ani wody, ale będzie to głód Mojego Słowa"

Pośród różnych objawów Bożego gniewu na nieposłuszeństwo i brak wiary ludu Bożego, księga Amosa przedstawia też - dla niektórych dobrze ukryty, bo znajdujący się dopiero w ósmym rozdziale - obraz głodu, który jest błogosławieństwem. Głodu Bożego Słowa.

Zauważcie, że w innym miejscu Biblia mówi, że "człowiek będzie żył każdym Słowem, które wychodzi z ust Bożych". Nie - które wychodziło, ale które wychodzi (czas teraźniejszy).

Potrzebujemy żywego Słowa Bożego na codzień. Słowa rhema - które ma moc przemienic DNA naszego narodu. Wiele narodów doświadczyło już takiego przebudzenia - my, Polacy, jeszcze na to czekamy. Oby jak najkrócej.

Etykiety:

środa, czerwca 10, 2009

Wstępne pomysły na przebieg wyjazdu misyjnego do Droghedy


Poniższa wstępna (i niepotwierdzona, więc proszę się mentalnie nie przywiązywać) propozycja, którą przedstawiliśmy irlandzkim organizatorom. Część w telefonie, część w mailu - mam nadzieję, że im przypadnie do gustu (nadal czekamy na odpowiedź).

Ale dla potrzeb naszych dalszych dywagacji na spotkaniach, wygląda to tak:

Czwartek wieczorem - przylot, przejazd, zakwaterowanie, kolacja

Piątek - pomoc w obozie uchodźców w Mosney, wyprawa prayer walk (z orientacją po Droghedzie), rozdawanie zaproszeń w centrum, wizytwa w miejscowości Ardee, gdzie mieszkają Polacy w celu poznania nowych osób, rozdania zaproszeń

Sobota - przedpołudniowy turniej koszykówki, piknik, wieczorny koncert współczesnej muzyki irlandzkiej i polskiej

Niedziela - udział w dwóch porannych nabożeństwach w kościele Solid Rock, lunch, popołudniowy wyjazd do Lisburn w Irlandii Północnej na spotkanie (nabożeństwo) w Polskim Kościele Misyjnym - do potwierdzenia

Poniedziałek - wycieczka z udziałem zaproszonych nowopoznanych gości-Polaków, wieczorem - pokaz filmu "Most" (do potwierdzenia)

Wtorek - spotkanie na plaży (?), chillout, przejazd na lotnisko, lot powrotny

Tak wyglądamy na dzisiaj :).

A na dzisiejszym (!) spotkaniu o 19:00, będziemy również rozmawiać na temat marketingu tych Dni Polskich w Irlandii - wszystkie pomysły mile widziane :).

Etykiety: ,

wtorek, czerwca 09, 2009

Środowe spotkanie

Z racji długiego weekendu, umówiliśmy się na kolejne spotkanie w sprawie misji w Droghedzie na:

środę, 10 czerwca o godz. 19:00 w stałym miejscu

Z racji tego, że będziemy głównie omawiać rozdz. 4 naszej lektury, można pojawić się bez dzieci :).

poniedziałek, czerwca 08, 2009

Zapiski Ani (5): Nowy etap

Po moim sześciomiesięcznym pobycie w północnej Anglii dostałam możliwość pracy misyjnej na pełen etat w innym regionie Wielkiej Brytanii. Modliłam się i szukałam Bożego prowadzenia i podjęłam decyzję o przeprowadzce. Cóż, trzeba było pakować misjonarskie „kuferki” i znów rozstać się z przyjaciółmi, wydeptanymi już znajomymi ścieżkami…

W marcu zaczęłam pracę jako Project Worker w Mission To Migrants and Seasonal Workers w Herefordshire. Jest to misja założona przez trzy baptystyczne Kościoły w Ross-on-Wye, Hereford i Gorsley aby pomóc polskim, bułgarskim, litewskim i rumuńskim imigrantom zamieszkujących okręg Herefordshire w integracji, a także aby służyć wsparciem duchowym.

Tym samym Bóg spełnił moje marzenie o pełnoetatowej służbie dla Niego. Wierzę, że On będzie mnie dalej prowadził i używał, aby poznanie Jego miłości, łaski i dobroci oraz Jego Królestwo rozszerzały się po całym świecie. Bóg jest dobry. Kocham Jezusa całym moim sercem i oddaję Mu chwałę za wszystko co On czyni w moim życiu i w życiu ludzi, których stawia na mojej drodze.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników, a poniżej przedstawiam kilka zdjęć z ostatnich paru miesięcy:
Ekipa z Donka [od lewej: Sylwek, Bogusia, Jacek], zawsze wierna, zaraz się pojawiła sprawdzić czy mi dobrze na nowych terenach [na zdjęciu z Ianem z Gorsley]. Ian!Thank you sooooooooooooo…much for your help!

Po spotkaniu dla imigrantów (Lighthouse Project) z Ewą, Mariuszem, Romkiem z Ross, Alexem z Gloucester oraz Grażynką i Markiem z Sandyway.

Po moim Welcome Service w Gorsley (z Van Goulding i Ianem Parsonsem)

Chwila relaksu…chwytanie chwil z Bogusią, kiedy możemy pobyć razem…

I jak tu nie chwalić Boga i nie dziękować Mu za wszystko? On postawił moje nogi na skale, którą jest Jezus. Któż lepiej jak On może malować mój świat na żółto i na niebiesko…

Etykiety: ,