środa, lutego 02, 2011

Przegrupowanie

Zdaję sobie sprawę, że żaden blog nie powinien cierpieć z powodu przegrupowań w życiu jego autora ;).

Ale ten (blog, mam nadzieję, że nie autor ;)) będzie musiał jeszcze trochę pocierpieć.

Przegrupowania dotyczą spraw absolutnie dla mnie fundamentalnych, które dotyczą wielu kluczowych dla mnie rzeczy: emocjonalnie, "w służbie", co do przyszłości, etc. Spraw, które potrzebują teraz mojej uwagi znacznie bardziej niż blog :).

Postaram się wrzucać coś na bloga 2-3 razy w tygodniu, ale na pewno nie (prawie) codziennie, jak to było do tej pory. Mam nadzieję od początku marca wrócić do normalnego trybu aktualizacji bloga.

Etykiety:

czwartek, grudnia 09, 2010

Notka dla siebie

Po zakończeniu serii "Zdobywcy", wyłapać wszystkie sformułowania warunkowe Jezusa w NT (wg MSG), zaczynające się od "jeżeli". Wypisać i omówić najciekawsze :).

Taki wiek - trzeba pisać :D

PS. Praca domowa zapisana!

Etykiety:

sobota, listopada 20, 2010

Zdobywcy (1): Owoc pierwszej miłości

W nowej serii rozważań - zatytułowanej "Zdobywcy" - stawiam sobie za cel przyjrzenie się fragmentom Księgi Objawienia w moim autorskim przekładzie na polski z tłumaczenia The Message. Chcę to zrobić pod kątem aspektów zwycięskiego życia, do którego powołuje nas Bóg.

Zaczynam od siedmiu wezwań, skierowanych przez Ducha Bożego do siedmiu kościołów w rozdz. 2-3 Objawienia. Do każdego z wezwań, dołączone jest zadanie dla Zdobywców oraz nagroda, którą przygotował dla nich Bóg. Pochylmy się wspólnie i zobaczmy, co musi się wydarzyć, aby Jezus Chrystus uznał nas za Zdobywców:

Zadanie:
"Odszedłeś od swojej pierwszej miłości - dlaczego?
Co się z Tobą dzieje? Masz pojęcie, jak nisko upadłeś?
Zawróć! Odzyskaj swoją drogą pierwszą miłość,
nie ma czasu do stracenia!"

Obj. 2: 4-5

Nagroda:
"Zdobywcę zaproszę do siebie na kolację.
Przygotowuję bankiet z owocami z drzewa życia,
wieczerzę, na której będziemy jeść z owoców mojego ogrodu"

Obj. 2:7


Jeżeli już skądś kojarzysz ten obraz, to zapewne masz rację.

Zapowiadając wydarzenia końca dziejów, Bóg przypomina nam nasze korzenie. Pierwsze zadanie i nagroda dla Zdobywców łączą się bowiem oczywiście z obrazem pierwszej miłości między Bogiem a człowiekiem, w ogrodzie Eden, z czasów jeszcze przed upadkiem, gdzie nikt nie mierzył czasu, bo to, co naprawdę się liczyło to bliskość pierwszej - i jedynej - miłości Boga i ludzi.

Jest w tym sens. Wszystko zaczyna się od bliskości pierwszej miłości.

Dlatego pierwszym zadaniem Zdobywcy jest uznać, że potrzebuję więcej pełnej pasji i bliskości miłości do Boga. Że może proza życia przygniotła poezję bliskości. Że kiedy - metaforycznie - przykładam ucho do Jego piersi, jak apostoł Jan, to raczej słyszę bicie Jego serca, niż własnego, przejętego obecnością Jezusa. A przecież mogę mieć w życiu tyle Jezusa, ile sam chcę.

Jeśli chcę być Zdobywcą, muszę zawrócić. Od razu. Teraz. W połowie pisania / czytania tego tekstu. Upaść na kolana i wyznać Mu, że nie potrafię żyć bez Niego. Nie ma czasu do stracenia. Odzyskanie świeżości pierwszej miłości jest pierwszym zadaniem dla Zdobywcy. Bez tego, nic co pojawi się dalej nie ma sensu.

Moc pierwszej miłości jest jak szóstka w grze w chińczyka. Bez niej po prostu nie możesz wyjść z domku :). Dopiero wtedy, kiedy zatroszczę się o priorytety w relacji z Bogiem: czas/bliskość/szczerość/ gorliwość (możesz dodać kolejne), zobaczę co jest nagrodą.

Największą nagrodą jest sam Bóg.

Ale podobnie jak Jezus po swoim zmartwychwstaniu przyszykował uczniom posiłek z ryby, tak i teraz chce nagrodzić tych, którzy kochali Go całym sercem. Jezus zaprasza Zdobywców na owocową ucztę.

Po raz pierwszy w historii ludzkości, ktoś skosztuje owocu z drzewa życia, które znajduje się w Bożym ogrodzie. Kiedy Adam i Ewa zgrzeszyli, jedząc z drzewa poznania dobra i zła, Bóg odciął ich od możliwości spróbowania owoców z drzewa życia, aby nie zjedli i nie żyli wiecznie obciążeni grzechem. U kresu czasów, ci którzy przyjęli wcześniej ofiarę Jezusa Chrystusa i zawalczyli o to, aby treścią ich życia była pierwsza miłość do Zbawiciela, zostaną pierwszymi gośćmi tego niezwykłego wieczoru.

Jeśli pragniesz bliskości z Bogiem i pociąga Cię perspektywa niezwykłej relacji z Jezusem, wyznaj Mu dzisiaj swoje grzechy, przyjmij wiarą Boży dar zbawienia, dzięki ofierze Jezusa za swój grzech, a następnie codziennie pielęgnuj swoją miłość do Niego.

To pierwsze zadanie dla tego, kto chce być Zdobywcą czegoś pięknego i trwałego. Jest w tym sens - bo wszystko zaczyna się od i kończy się na pierwszej miłości do Boga.

Etykiety: ,

wtorek, listopada 16, 2010

Nowy cykl rozważań

Dzisiaj tylko krótka zajawka, ale po ubiegłotygodniowej lekturze księgi Objawienia w przekładzie The Message, powstała mi wielka chętka na to, aby zmierzyć się z rozważaniami wybranych elementów jej treści tutaj na blogu.

I zapewne nie tylko w ramach pierwszych 3-4 rozdziałów, jak to zwykle z Objawieniem bywa ;).


Cykl ma roboczą nazwę "Conquerors" (Zdobywcy?) i robocze logo (powyżej). A co!

:)

Etykiety:

piątek, listopada 12, 2010

W tle

Zdjęcie: Remigiusz Romaniuk (www.domenafotografa.net)


W podstawowym sensie to oczywiście zdjęcie z konferencji mężczyzn Hillsong London w Warszawie z połowy października br. Na pierwszym planie główny pastor-założyciel tego kościoła - Gary Clarke, na drugim - jest jakieś uderzające podobieństwo, nie...? ;)

W innym sensie natomiast, to zdjęcie również pokazuje coś ważnego, co jest duchowe. Zastanawiam się, jak to właściwie wyrazić... To coś, co jest związane z miejscem w tle - nie tylko w stosunku do Boga (co pięknie podkreśla choćby kampania "I am second"), ale również w stosunku do przywódców, liderów, "bohaterów wiary" od których się uczymy.

Praca tłumacza uczy właśnie takiej zależności, bycia "o krok za", w tle, podążania za prowadzącym w taki sposób, aby treść i forma zlewały się z dwóch osób i języków w jedną całość, zrozumiałą i przyswajalną w języku docelowym dla odbiorców.

Ale ten obraz ma też zastosowanie w życiu duchowym - nie tylko w odniesieniu do Boga, ale również do ludzi, od których na co dzień się uczymy, za których prowadzeniem - w zdrowy sposób - podążamy. Trochę tak, jak oferował Ap. Paweł: "bądź moim naśladowcą, jak ja jestem naśladowcą Jezusa Chrystusa".

Mam takich ludzi, za których jestem wdzięczny, za to, że zrobili dla mnie miejsce na drugim planie, abym mógł się od nich uczyć. To osoby w różnym wieku, różnej płci, pochodzenia i obywatelstwa. Myślę co najmniej o pięciu ludziach w Polsce, pięciu w Europie i pięciu w Ameryce Północnej. Uważni czytelnicy bloga będą pewnie w stanie wymienić kilka nazwisk :). Być może nadarzy się kiedyś okazja do tego, aby wymienić wszystkich z pełniejszym podziękowaniem.

To co ważne - a czytałem o tym nawet dzisiaj rano - nie czekaj, aż przejedziesz przez całe miasto i wszystkie światła będą zielone :). Zacznij od miejsca, w którym jesteś, rozejrzyj się od kogo możesz się uczyć, na czyjej orbicie już jesteś. Do kogo masz dostęp, również wirtualny. Kto chętnie widziałby Cię przy swoim boku.

Miejsce w tle to świetne miejsce do uczenia się. Nie wszystko musisz wypracować i osiągnąć samodzielnie. Ani sam. Otwórz oczy i wykorzystaj ten czas, aby uczyć się od tych, których Bóg umieścił w Twoim życiu!

Etykiety:

sobota, października 23, 2010

Co to jest namaszczenie i kiedy występuje w muzyce?

Odpowiedź jest zawarta w dwóch poniższych plikach wideo, zespołu Jesus Culture.

Anointing is in the heart of the beholder.

Posłuchaj i zaczerpnij. Zrób coś dobrego dla siebie.

Teraz.

Przycisk "Play".

Zatrzymaj się i zaczerpnij.


Etykiety:

piątek, października 22, 2010

Zakończenie postu od negatywnych myśli


40 dni temu rozpocząłem dość niezwykły, jak uznaliście w komentarzach, post. Post od negatywnych myśli.

Uznałem, że skoro mam taką niebiblijną skłonność: do zamartwiania się, widzenia spraw w czarnych barwach i nagłych spadków praktycznie wyrażanej wiary, to powinienem coś z tym zrobić. Doszedłem do przekonania, że czas się rozstać z negatywnościami.

Postanowiłem zastępować każdą negatywną myśl, wersetem biblijnym, który "prostowałby" niezdrową rzeczywistość. Tak też zrobiłem.

Początek do jakichś 70% drogi, dzięki łasce Bożej, szedł bardzo dobrze. Sam byłem zdziwiony pozorną łatwością z jaką przychodziło mi się rozstawać z długo pielęgnowaną skłonnością do negatywizmu. Zacząłem nabierać przekonania (zgodnego z prawdą przecież), że Słowo Boże jest w stanie doprowadzić do uwolnienia tej dziedziny mojego życia.

Sporo sypnęło się na przedostatniej prostej, w poniedziałek 11 października, kiedy dowiedzieliśmy się o diagnozie tętniaka u mojego taty. Dwa dni po dziesiątej rocznicy śmierci mojej mamy (na raka). Kto mnie zna choćby odrobinę lepiej, nie będzie miał problemów z samodzielnym wyciągnięciem wniosków.

Końcówkę postu miałem zdecydowanie słabszą. Może nie bardzo negatywną, ale w takim otępieniu (choć medycznie wszystko z tatą dobrze się skończyło, za co chwała Bogu!), które w dużej mierze eliminuje odczuwanie. Czegokolwiek z małymi wyjątkami.

Może właśnie konferencja i koncert Hillsong London były jednym z nich.

Czego się nauczyłem?

Ano kilku rzeczy, ale tutaj chcę napisać o jednej: udowodniłem sobie, że kiedy wypełniam swój umysł Bożą perspektywą, jestem w stanie żyć w sposób, którego Bóg dla mnie pragnie. Nie beztrosko, ale bez troski o rzeczy, nad którymi nie mam kontroli.

To naprawdę działa.

Może warto sprawdzić u siebie?

Służę "przepisem", jak by co :).

Etykiety:

wtorek, października 19, 2010

Jak to jest? (3)

Dziękuję za Wasze modlitwy z ubiegłego tygodnia.

Tato wczoraj został wypisany do domu, rekonwalescencja przebiega dobrze.

Chwała Bogu!

Etykiety:

czwartek, października 14, 2010

Jak to jest? (2)

Z medycznego punktu widzenia, operacja mojego taty zakończyła się powodzeniem :).

Bardzo dziękujemy za wszystkie modlitwy! Czekamy teraz na wieści o wybudzeniu się pacjenta ;).

Etykiety:

środa, października 13, 2010

Dave Ohlerking odszedł do Pana

Dzisiaj nad ranem dowiedziałem się, że nocą naszego czasu odszedł do Pana Pastor Dave Ohlerking.

Był założycielem organizacji "Children's Cup" w Swazilandzie, Mozambiku i Zimbabwe w Afryce oraz prezbiterem kościoła Healing Place Church w Baton Rouge w Luizjanie.

Większość swojego życia poświęcił dzieciom w Afryce. Jego życie wywarło wielki wpływ na wiele ludzi. Choć znałem go tylko "wirtualnie", mogę powiedzieć, że był człowiekiem, który swoją bezkompromisową wiarę nosił na ramieniu.

Był legendą jeszcze za życia.

Chwała Bogu za osoby takie jak Pastor Dave!

Etykiety:

wtorek, października 12, 2010

Jak to jest?



Jak to jest być w drugiej części czterdziestodniowego postu od negatywnych myśli, radząc sobie zadziwiająco nieźle i dowiedzieć się, że jedna z najbliższych sobie osób na dniach będzie miała nagłą, ważną operację ratującą życie?

Już wiem.

Chociaż - po stokroć - wolałbym się nigdy o tym nie przekonywać.

Wczoraj wieczorem dowiedziałem się, że mój tato (63 lata) dzisiaj lub jutro będzie miał nagły zabieg usunięcia siedmiocentymetrowego tętniaka na aorcie brzusznej.

Z niczego. Wyłapane przy standardowym badaniu na coś innego.

Co zostaje w takiej chwili?

Zostają dwa fragmenty Słowa Bożego, które ludzie wypowiedzieli do mojego życia w ciągu ostatnich kilku tygodni. Niespecjalnie mnie przy tym znając. Pierwszy, z końcówki ewangelii Marka, o tym, że Bóg będzie mnie używał do uzdrawiania chorych. Drugi - wczoraj wieczorem, z Listu do Hebrajczyków, o tym, że wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego.

Razem z moją rodziną łączymy te dwa wersety w jedną całość: modlimy się usilnie o pełne uzdrowienie dla mojego taty.

Zapraszam Ciebie, czytelniku, dołącz do nas. Dobrze?

Dziękuję.

Etykiety:

piątek, września 10, 2010

Zakończenie jednego postu i...

Dzisiaj zakończyłem bardzo udany dla siebie, również ze względów zdrowotnych, post od jedzenia mięsa i wędlin. Nie był on 100-procentowo rygorystyczny (bo nie miał taki być), ale udało mi się wędlin nie jeść prawie wcale (może ze dwa wyjątki), a mięsa nie jeść tam, gdzie nie wzbudziłoby to obiadowych rewolucji w menu (dla dobra rodziny).

Polecam!

A już 12 września kolejny dłuższy post. Mam nawet kilku wirtualnych chętnych, którzy chcą do niego ze mną dołączyć. Natura tego postu będzie jednak zupełnie inna. Ale o tym - koło niedzieli!

Etykiety: ,

środa, września 01, 2010

Pożegnanie

Etykiety:

sobota, sierpnia 28, 2010

Stan zawieszenia

Wczoraj dowiedziałem się, że jeden z moich duchowych mentorów z Gdańska, ludzi którzy "uczyli mnie Chrystusa" zasłabł i znalazł się na intensywnej terapii w szpitalu. Rokowania nie były wesołe, a dzisiaj rano okazało się, że jego życie podtrzymuje aparatura medyczna.

Już kilka razy wcześniej moje życie wchodziło w stan zawieszenia.

Dzisiaj jest podobnie.

Pozostaje zaufanie do Taty i modlitwa.

O co proszę i Ciebie.

Etykiety:

wtorek, sierpnia 24, 2010

Co dalej w sierpniu i we wrześniu


Kilka luźnych myśli na temat tego, czego można się spodziewać po treści tego bloga w ciągu następnych pięciu tygodni (czyli do końca września br):

1. Chciałbym podsumować (w słowach i zdjęciach Daniela) sierpniowy wyjazd z pomocą dla powodzian w gminie Wilków. Gdyby udało się jednocześnie dojść do przekonania, jakie następne kroki musimy podjąć i zorganizować jeszcze jeden-dwa wyjazdy przed sezonem zimowym, byłoby całkiem super. Niewykluczone, że będziemy się rozglądać za możliwością wysłania profesjonalnej ekipy budowlanej (z Gdańska lub niekoniecznie) - ponoć na remonty są w gminie środki.

2. Trwają nasze przygotowania do wyjazdu nr 18B (Southampton) - chciałbym ostatecznie do tej niedzieli ustalić uczestników wyjazdu z naszej strony, w ciągu dziesięciu dni powinien być gotowy program-propozycja ze strony angielskiej, od początku września zaczniemy również mniej lub bardziej wirtualne (skype?) spotkania przed wyjazdem. Sam wyjazd przypada w terminie 23-27 września, 2010.

3. Chciałbym zakończyć cykl rozważań "Modlitwa dla Ciebie" (zostały mi może ze dwa odcinki) i rozpocząć cykl refleksji opartych o Ew. Mateusza w wersji New Living Translation. Ten cykl, jak znam życie, zejdzie mi do końca roku.

4. Można spodziewać się ze 2-3 recenzji książek - przy takim tempie czytania, powinienem dać sobie radę z ubiegłorocznym rekordem liczby lektur ;).

5. Niewykluczone, że uda mi się również wrzucić info na temat świetnej inicjatywy, która ma miejsce na północnym-zachodzie Anglii, z udziałem naszych rodaków (stay tuned ;)).

Oczywiście oprócz tego, myśli z doskoku, w trybie dziennym!

Etykiety:

wtorek, sierpnia 17, 2010

Czas definiowania

Wykorzystuję czas wakacji na definiowanie.

Tego kim jestem, kim pragnę być, gdzie jestem i czego potrzebuję, aby tam dotrzeć. Definiowanie tego, z czym będę się musiał rozstać, aby obciążenie w podróży tam, gdzie chcę dotrzeć było "lekkie".

W tym procesie definiowania bardzo pomaga mi pewna lektura - anglojęzyczne wydanie Nowego Testamentu w tłumaczeniu New Living Translation. Zamierzam wgryźć się w nie najbardziej jak będę potrafił.

A Ty? Definiujesz czy jesteś definiowany?

Etykiety:

środa, sierpnia 11, 2010

O krytyce


Mam reputację człowieka, który broni nieobecnych. Jeśli jakiś punkt widzenia nie jest w danej chwili reprezentowany w dyskusji, mam łatwość wcielania się w osobę o brakujących w rozmowie przekonaniach. Taka predyspozycja jest potwierdzona przez moich bliskich i przyjaciół, a biorąc pod uwagę wiek, już się pewnie nie zmieni. Nawet nie wiem, czy chciałbym ją zmieniać ;).

Z racji łatwości wchodzenia w "buty innych", trudno mi zrozumieć ludzi, którzy budują swoje postrzeganie świata w dużej mierze na krytykowaniu. Zdaję sobie sprawę, że krytyka jest niejednokrotnie czynnością łatwiejszą mentalnie - nie trzeba wysilać się, aby cokolwiek budować, wystarczy ocenić - i dać sygnał - jak bardzo nie podoba nam się (i dlaczego) to, co zbudowali inni. Za pomocą krytycznego spojrzenia można zarysować wygląd "czegoś idealnego", ale jednocześnie podciąć skrzydła tym, którzy jeszcze do tego ideału zmierzają. Ba krytyka może niejednokrotnie zając sporą część czasu, który mógłby być wykorzystany na bardziej budujące działania. Co ciekawe, jeszcze nie poznałem osoby, która - sama będąc krytycznego nastawienia - miałaby wystarczająco dużo chęci, zapału i siły (nie mówiąc o talencie, czy powołaniu), aby coś pięknego zbudować.

W słabe dni miewam wrażenie, że najwięksi krytycy innych, rozwijają swoją sztukę na ruinach własnych niepowodzeń czy rozczarowań.

Moją ucieczką od pokusy oceniania innych jest "przejście dodatkowej mili" w butach osób, od których mam inne zdanie. Po takiej niełatwej często trasie, świat rzeczywiście wygląda inaczej. Krytyka przestaje być najważniejszym zadaniem mojego dnia. Istotniejsze staje się danie wyrazu innym predyspozycjom, o których tak wyraźnie mam okazję poczytać w świetle Biblii :).

Nie wydaje mi się, aby krytyczność była darem od Boga. Dla chrześcijanina nie powinna być również kwestią wolności słowa, ani nawet racji. To często pochodna nastawienia, czyli czegoś co zostaje z nami znacznie dłużej, a z wiekiem - jeśli nastawienie jest sceptyczne czy podejrzliwe - nawet się pogłębia ;).

Zawsze kiedy mam przemożną chętkę, aby kogoś lub coś skrytykować, przypominam sobie o pewnej prawdzie, którą szczególnie dobrze ilustruje obrazek powyżej. Kiedy wskazujemy na kogoś palcem, trzy pozostałe palce wskazują... na nas.

Jezus mówi, że buduje Kościół, "którego bramy piekielne nie przemogą". Pal sześć bramy, obawiam się, obyśmy sami nie rozwalili od wewnątrz tego, co Bóg buduje, przy pomocy zbyt krytycznych głów i zbyt gorących języków...

Etykiety:

poniedziałek, czerwca 21, 2010

Na czym stoimy

Zdjęcie pochodzi z serwisu: www.karolishka.pl

Jestem Wam winny kilka ważnych informacji odnośnie spraw, które "gotowały się" przez ostatnie tygodnie. Brak informacji na ich temat nie oznaczał, a w tym wypadku, wręcz przeciwnie, braku zainteresowania. Ba - mogę nawet powiedzieć, że dla mnie były to intensywne tygodnie myślenia i modlitwy, a wiem, że nie jestem w tym osamotniony.

Chodzi głównie o nasze tematy misji w UK oczywiście.

I tak:

1. Szukaliśmy możliwości przełożenia wyjazdu do Ross, który z powodu pyłu wulkanicznego nie doszedł do skutku pod koniec kwietnia - na lipiec br. Kiedy wydawało się, że już już mamy pasujący w miarę wszystkim termin - okazało się, że moja praca będzie kolidować. A uczestnicy bez lidera w nowe miejsce specjalnie sami nie chcieli jechać, czemu trudno się dziwić.

Decyzja: nie mamy możliwości zrealizowania tego wyjazdu w najbliższej przyszłości.

2. Pojawiła się możliwość wyjazdu dla kilku osób, szczegóły wkrótce (nie można się jeszcze zapisywać) do Southampton, w celu wspomożenia ewangelizacji z pastorem Markiem Tomczyńskim oraz zorganizowania - wokół niej - Dni Polskich. Więcej informacji powinienem mieć jeszcze do końca czerwca br.

3. Nadal pracuję nad zimowym wyjazdem do Edynburga - ponownie: szczegóły jak tylko będą dostępne.

4. Jak informowałem wcześniej, na kwiecień 2011 mamy zaproszenie do Newton Aycliffe, aby włączyć się w wielką akcję chrześcijańskich prac charytatywnych pod nazwą Servolution. W cigu kilku tygodni powinienem wiedzieć, ile osób będziemy mogli zabrać.

Jak widać - dzieje się! :) Ale potrzeba stałego wsparcia modlitewnego dla misji w UK. Bez tego, ani rusz!

W związku z powyższym zmieniłem informację na temat najbliższych wyjazdów na prawym marginesie bloga.

Ponieważ wyjazdy nr 18 i 19 nie doszły do skutku, chcąc zachować spójność numeracji oraz uniknąć zamieszania, dwa najbliższe wyjazdy zostały oznaczone jako 18B i 19B.

Etykiety: ,

wtorek, maja 18, 2010

Rzecz o wypaleniu


U mnie akurat na dzisiaj jest umiarkowanie dobrze w tym względzie, ale lepiej dmuchać na zimne...

Ciekawy artykuł na temat wypalenia duchowego.

Etykiety:

czwartek, maja 13, 2010

Nadal czekamy :)

Jak mówili nasi dziadkowie - nihil novi.

Czekamy na odpowiedź od Ani/z Luton odnośnie zwrotu pieniędzy na kartę Marka za niedoszły wynajem vana. Potwierdzoną informację o tym, że pieniądze "już idą" od firmy wynajmującej samochody w Luton mieliśmy już ponad tydzień temu.

Czekamy na to, czy będzie możliwość znalezienia nowego terminu na Dni Polskie w Ross-on-Wye (dlatego m.in. nie zmieniam danych w zakładce "Terminy kolejnych wyjazdów" na prawy marginesie).

Czekamy na odpowiedź co dalej z misjami wśród Polaków w Edynburgu i Doncaster.

Czekamy na potwierdzenie terminu prawdopodobnie wrześniowej misji w Southampton.

Sporo czekania :)

Ale dajemy radę, bo to Boże dzieło, nie nasze.

Etykiety: