Czekając na zdjęcia, pozwolę sobie przedstawić
kilka refleksji z właśnie zakończonego wyjazdu nr. 14 (do Doncaster). Był to o tyle dla mnie nietypowy wyjazd, że po raz pierwszy od dwóch i pół roku, czyli w sumie od początku tych wyjazdów misyjnych,
NIE BYŁEM liderem zespołu.
Muszę przyznać, że Ada w tej roli spisała się bardzo dobrze - gratulacje! :)
Mnie natomiast rola uczestnika, a momentami kierowcy, dała możliwość spojrzenia na wyjazd z nowej persepktywy. Bardzo mi się to przydało :). Jakie wnioski:
a) To był zdaje się wyjazd na którym byłem
najbardziej rozluźniony, najwięcej się śmiałem, żartowałem etc. Udzielało się to też innym, nie zawsze we właściwych momentach, ale ratuje mnie wytłumaczenie, że śmiech... to zdrowie ;).
b) Miałem zdecydowanie
więcej czasu na rozmowy z ludźmi - a przecież po to właśnie jeździmydo Anglii. Szczególnie cenię sobie czas spędzony z zupełnie nowymi osobami, jak rodziny Daniela (?) z Machesteru i Pawła z Hull. Ucieszyłem się także z chwili rozmowy z
Magdą z Leeds. Trzeba dodać, że wszyscy oni przyjechali specjalnie na sobotnią ucztę polską i pierwsze polskie nabożeństwo w ICC!
c) Bardzo dobrym pomysłem okazało się zorganizowanie właśnie tego
nabożeństwa w jęz. polskim! Jest coś takiego w słowiańskiej duszy, że w czasie uwielbienia i modlitw po polsku, coś na w sercu gra. Mnie zdecydowanie zagrało. A myślę, że i ponad dwudziestu uczestnikom spotkania.
d) Relatywnie nowym, ale błosławionym doświadczeniem było - dla mnie i Jarka -
zamieszkanie z ośmioosobową rodziną Mulebów. Z wzajemnej miłości i szacunku, a także atmosfery w domu przypominają mi rodzinkę brata mojej żony. Może nawet uda mi się zrzucić jakoś zdjęcia z telefonu, to sie nimi podzielę. Piękny, choć krótki (w zasadzie tylko wieczory przed noclegami) czas!
e) Po raz kolejny towarzyszyła nam wspaniała pogoda - kolejna odpowiedź na modlitwy!
f) Zwyczajowo, kilka-kilkanaście wyrażeń wchodzi do naszego
kanonu sformułowań niezrozumiałych dla osób, które nie były na tym wyjeździe :D. Ale i tak je wymienię:
- "Moje życie to lot, moje życie to zabawa!" (i generalnie "ton głosu Bronka" we wszystkich wypowiedziach swobodnych)
- Donald i Miki
- "Dajesz wujek!"
- "Oj oj oj oj oj!!" (głosem Eweliny podczas gry w piłkarzyki)
- Anielski orszak
- Zajumać (coś)
- "Co teraz robimy?"
Jeśli ktoś pamięta jakieś inne, to zapraszam do komentarzy :)
To był bardzo dobry wyjazd. Mamy nadzieję, zgodnie ze słyszanym w niedzielę Słowem Bożym, że po czasie zasiewania przyjdzie również
czas zbiorów.
Modlę się, aby ten czas dla naszych rodaków nadszedł jak najszybciej.Etykiety: refleksje, wyjazd nr 14