Jesteśmy w Doncaster
Od czwartku rano do poniedziałku wieczorem jesteśmy w Doncaster, więc następnego wpisu na blog można się spodziewać dopiero we wtorek rano. :)
"Na wyspy!" to blog przedstawiający przebieg pracy misyjnej wśród Polaków mieszkających od niedawna na Wyspach Brytyjskich. Inicjatywa o takim charakterze zrodziła się w 2007 r. w sercach ludzi z pewnej społeczności ewangelicznej w Gdańsku. Poczytaj i skontaktuj się z nami, jeśli chcesz wyruszyć na Wyspy w tym samym celu co my :).
Od czwartku rano do poniedziałku wieczorem jesteśmy w Doncaster, więc następnego wpisu na blog można się spodziewać dopiero we wtorek rano. :)
Pamiętacie, jak w początkowych odcinkach pisałam o tym, że Bóg doskonale dopasowuje poszczególne puzzle układanki w Donku?! Cudownie jest widzieć jak tych elementów wciąż przybywa :). Któregoś dnia skontaktowała się ze mną Anita, która mieszka w Anglii od 15 lat i pracuje w wydawnictwie RBC Ministries w Carnforth. Zajmuje sie ono dystrybucją literatury chrześcijańskiej: pt. "NASZ CODZIENNY CHLEB".
Dzięki Anicie miałam okazję poznać Krzysztofa (narazie telefonicznie!), który wraz z całą rodziną jest w Anglii, gdzie również pracuje misyjnie. Bardzo mnie cieszą te nowe kontakty z ludźmi, których pasją jest mówienie o miłości Jezusa i pokazywanie jej w praktyczny sposób. Myślę, że któregoś dnia będzie nam dane spotkać się i podzielić swoimi doświadczeniami. Liczę na to...
Poświąteczne spotkanie dla Polek, odbyło się pod hasłem: ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA - nadzieja ponad śmierć! Rozdałam dziewczynom ilustrację przedstawiajacą pusty grób. Bardzo ciekawe były ich spostrzeżenia na ten temat. Miałyśmy też fajnego "lodołamacza" na początku spotkania. Każda z nas przedstawiała swoją „mocną” stronę (zaletę). A jeśli któraś z dziewczyn miała problem, by ją w sobie zauwazyć, inna z nas pomogła ją odnaleźc :). Myślę, że warto zachęcać się w ten sposób! Lepszą rzeczą jest zauwazać w sobie zalety niż wady, w podobny sposób warto patrzeć na bliźnich!
Doszłyśmy do wniosku, że każda z nas, bez wyjątku, ma coś szczegolnego, czym może pomóc i usłużyć innym. To Bóg wyposaża nas w dary i talenty, On chce, abyśmy ich używali! I te dziewczyny naprawdę to robią! Kiedy mamy polsko-angielskie nabożeństwa dla Madzi nie ma problemu, by je tłumaczyć. Aneta i Renata pomagały mi w zeszłym tygodniu w laminowaniu i rozprowadzaniu plakatów informacyjnych na temat zbliżających się Dni Polskich w Doncaster. Wielkie dzięki, dziewczyny! O ileż łatwiej i piękniej jest robić coś razem z innymi :).
Polskojęzyczny Kościół w Edynburgu serdecznie zaprasza na koncert chrześcijańskiego zespołu MateO, który odbędzie się:
Okazuje się, że pomysł misyjnego wyjazdu męskiego - stopniowo zaczyna upadać: kolejni mocni faceci, z różnych powodów, nie są akurat teraz w stanie się z nami wybrać. Zmieniamy zatem formułę - jeśli wyczuwasz w swoim sercu pragnienie dołączenia do nas, a powierzyłeś/-łaś swoje życie Bogu, mam dla Ciebie propozycję:
Etykiety: wyjazd nr 6
Etykiety: wyjazd nr 5
Jeden z krótszych klipów z kazaniem Marka Cahilla, który znajdziecie np. na youtube. Polecam posłuchać również dłuższych.
Etykiety: film, Mark Cahill
Jeśli czytasz tego bloga w miarę regularnie i jesteś obecnie w UK, daj znać skąd klikasz, dobrze? Wiem o kilku osobach, ale mam wrażenie, że jest nas (Was) więcej :).
Etykiety: terminy wyjazdów
Ostatnie spotkanie poświęcone przygotowaniom do wyjazdu nr. 5 odbędzie się w stałym miejscu
Etykiety: wyjazd nr 5
Jak się okazuje, mamy jeszcze jedno wolne miejsce (dla mężczyzny, z racji sposobu zakwaterowania) na wyjazd nr. 6 (21-26 maja) do Darlington / Newton Aycliffe.
Etykiety: wyjazd nr 6
Program wyjazdu (punkty oficjalne) znajduje się poniżej, a pełną wersję (czyli prace i spotkania prywatne) przedstawię na ostatnim spotkaniu przygotowawczym w niedzielę o godz. 17:00. Teraz tylko kilka dodatkowych informacji, związanych z przygotowaniami i samym pobytem:
Etykiety: wyjazd nr 5
Szukajcie na mieście (Doncaster) plakatów o takiej oto treści:
Etykiety: wyjazd nr 5
Do tej pory w Doncaster byliśmy albo jesienią (październik), albo zimą (styczeń) i chociaż nie było, z tego co pamiętam tak nieprzyjemnie jak o tych porach roku potrafi być w Polsce, to dopiero teraz będziemy mieli pierwszy raz okazję zakosztować brytyjskiej wiosny.
Etykiety: centymetr misyjny
Kto był dzisiaj na nabożeństwie, ten wie, co się działo. Kto nie był, niech żałuje :).
Od czasu do czasu trafiają w moje ręce informacje, które, choć niebezpośrednio związane z tematyką tego bloga, inspirują do działania.
Etykiety: wyjazd nr 5
Pod koniec marca br. odwiedziłam moją rodzinę i przyjaciół z Wodzisławia. Była to dwutygodniowa wizyta, grafik odwiedzin „pękał w szwach". Ponownie mogłam przybliżyć wszystkim, jak przebiega praca misyjna w Doncaster. Mogłabym o tym opowiadać bez końca :). Żałuję tylko, że nie udało mi się zobaczyć ze wszystkimi bliskimi mi osobami z Wodzisławia :(.
Mój rodzimy kościół „Filadelfia" był ciekawy jakie odczucia towarzyszyły Polakom z Donka po koncertach zespołu muzycznego i nabożeństwie polsko-angielskim w ICCD. Cieszę się, że stoją za mną i służbą, którą wykonuję. Dziękuje im za modlitwy, zainteresowanie i nieustający doping przez e-maile i smsy. Oni wiedzą, że tego potrzebuję :).
Podczas pobytu w Polsce odwiedziła mnie Renata, która pochodzi z Czech. Poznałyśmy się podczas wolontariatu w Anglii w Centrum „Wycliffa". Cieszę się ogromnie, że mogłam pokazać Reni, to o czym tak wiele jej opowiadałam, a przede wszystkim poznać ją z bliskimi mi ludźmi: rodzicami oraz przyjaciółmi z „Filadelfii", którzy bardzo ciepło przyjęli moją przyjaciółkę :). Renata pracuje dla Misji Tłumaczy Biblii im.Wycliffa w Czechach. Ma przepiękny głos i razem ze swoimi przyjaciółmi nagrywa płyty. Jej serce jest pełne pasji dla Jezusa i służby dla Niego. Wiem, że jej pragnieniem jest służyć wśród młodego pokolenia. Wierzę, że tak się stanie, bo jej serce mocno bije dla młodych ludzi. Reniu, jeszcze raz dziękuję za wspólny czas! Uściski dla rodzinki i podziękowania dla Babci za cieplutkie, ręcznie robione skarpetki. Ciągle się przydają w deszczowej i chłodnej Anglii :).
Spędziłam w Polsce piękny czas z rodziną i przyjaciółmi, ale też chętnie wróciłam do mojego kochanego Doncaster. I nie myślę tu o mieście, ale przede wszystkim o nowych znajomych i przyjaciołach. Kiedy dostawałam od nich sms-y, że czekają na mnie, robiło mi się ciepło na sercu. Wróciłam z zapasem świeżych sił, by kontynuować pracę wśród moich rodaków na Wyspach. Ze zdumieniem uświadomiłam sobie, że minęło już sześć miesięcy mojej misyjnej pracy w Donku...
Moim pragnieniem jest świadczyć o miłości Jezusa, która przemienia całkowicie człowieka, sprawia, że jego życie ma niepowtarzalny smak i sens! Chcę o tej miłości nie tylko mówić... Chcę pokazywać ją w swoim codziennym życiu, pośród ludzi, którzy są teraz moim drugim domem!
Etykiety: Kajet Bogusi
Witam wszystkich, mam na imię Natalka bardzo kocham mojego tatę i pozdrawiam czytających. Kiedyś napiszę więcej o sobie :).
Nieco ponad rok, prawie sześć tysięcy wejść z różnych stron świata i Polski, prawie dokładnie dziesięć tysięcy odsłon i trzysta postów, z tym właśnie, którego teraz czytasz.
Mimo, że do naszego wyjazdu nr. 6 (Newton Aycliffe / Darlington) w terminie 21-26 maja jest jeszcze trochę czasu, właściwie wiemy już wszystko na temat logistyki tego wyjazdu - a jest ona nieco skomplikowana. Dlatego właśnie, poniżej przedstawiam szczegóły:
Etykiety: wyjazd nr 6
Etykiety: Newton Aycliffe
Już w najbliższą niedzielę 20 kwietnia, 2008 w International City Church w Doncaster (przy 30 Netherhall Road) odbędzie się kolejne polsko-angielskie nabożeństwo chrześcijańskie.
Etykiety: Doncaster
Zamówiłem sobie książkę ikony ewolucji. Mam zamiar dowiedzieć się więcej, jak można na bazie naukowej rozmawiać ze zwolennikami teorii ewolucji.
Etykiety: książki
Z początkiem lutego czekala na mnie kolejna niespodzianka - przyjazd Ani, mojej „pokrewnej duszy". Pamiętacie „flexible missionary” z Radomia? :). Przyjechala na dwa tygodnie i znów przegadałyśmy wiele godzin, odwiedzałyśmy też razem znajomych Polaków w Donku. Ania zawitała również na jedno z naszych kobiecych spotkań, opowiadając o wspomnianych w poprzednim odcinku kajetu „dziurach w sercu”, czyli o potrzebie kochania i bycia kochanym. Zdradzę wam w sekrecie, że robi wyśmienite soki ze swieżych owoców i pyszne sałatki. Często eksperymentuje, na szczęście skutecznie! Dużo się uczę od Ani, która była misjonarką w Ameryce, ma wiele ciekawych doswiadczeń i talentów. I nie tylko kulinarnych :). Ale przede wszystkim, całym sercem kocha Boga i ludzi, którym pragnie opowiadać o cudownej Bożej miłości. Aniu, pozdrawiam Cię cieplutko!
Nie zapomnę pewnej sytuacji, która przydarzyła się podczas koncertu. Mała, śliczna dziewczynka podeszła spontanicznie do Beaty, liderki zespolu, i mocno się do niej przytuliła. Widok ten uświadomił nam, że powinniśmy stać się jak dzieci, które w każdej chwili mogą „przytulić” się do swojego Niebiańskiego Tatusia, mówiąc Mu, że Go potrzebują, najbardziej na świecie! Każdy moment jest dobry, by to zrobić! Wierzę, że właśnie z taką myślą uczestnicy koncertów powrócili do domow :).
Etykiety: Kajet Bogusi
Etykiety: cytat tygodnia
Właśnie dzisiaj natknąłem się na artykułu Polish Express na ten temat. W kościele Elim Springs w Londynie jeszcze osobiście nie byłem, ale słyszałem, że zbiera się tam nawet 60-80 Polakow na niedzielnych nabożeństwach (nie "mszach" - jak pisze autor artykułu).
Radosne Alleluja! |
Autor: Jaromir Rutkowski |
Vere Street to boczna uliczka wielkomiejskiej Oxford Street. Tu, jak co tydzień o dziesiątej trzydzieści, w kameralnym kościółku pod wezwaniem św. Piotra, odbywa się ceremonia zdająca się być kwintesencją multikulturowości Londynu. Witajcie przyjaciele! Chrystus jest z nami! - wykrzykuje po angielsku ciemnoskóry pastor przybrany w inspirowaną afrykańskimi motywami szatę.
W tle, w miejscu tradycyjnie zarezerwowanym na ołtarz, raźno przygrywa rockowa kapela.
Wonderful world
- Alleluja! Alleluja! - przed kapłanem rzędy ludzi kołyszą się z uniesionymi ku niebu rękoma i z wyrazem ekstazy na twarzach śpiewają pieśń ku chwale Pana. W chwili wytchnienia pomiędzy hymnami pastor Alfred Amarquaye, swobodnie opierając się o skromną mównicę, zwraca się do zebranych ciepło i bez cienia patriarchalnego zadęcia. - Czy zauważyliście, moi przyjaciele, jaką słoneczną mamy dziś pogodę i jak pięknie zielenią się drzewa na zewnątrz? Czy ktokolwiek może mieć jeszcze wątpliwości, że Chrystus nas kocha? - pyta retorycznie. Przyjechał 20 lat temu z Ghany. Początkowo zajmował się księgowością. Wkrótce jednak zaczęły się u niego rozwijać zdolności duszpasterskie. Dziś jest pastorem licencjonowanym przez swój kościół.
Swojskie klimaty
To, co początkowo zdaje się być tak różne od wszystkiego, co kojarzyć się może z polską religijnością, przybierać zaczyna zaskakująco swojski obrót. Oto, bowiem u boku pastora wyrasta młoda dziewczyna, która wszystko to, co on mówi, tłumaczy na język polski. Po chwili jednak kapłan oddaje głos Rafałowi. - Zawsze marzyłem, żeby w tym miejscu usłyszeć kazanie w języku polskim - rozpoczyna mowę. - I dzisiaj nareszcie ma to miejsce! Tym razem stojąca obok Iza zaczyna tłumaczyć go na język angielski, a pastor, który zajął miejsce pomiędzy wiernymi aprobująco kiwa głową. W kazaniu Rafała przewija się kilkakrotnie myśl o tym, że wiara nie jest kwestią człowieka. Ten może żyć zgodnie z wszystkimi jej zasadami i pełnić dobre uczynki, jednak dopóki to Bóg nie zdecyduje się napełnić jego działań duchem świętym, dopóty jego życie jest chaotyczne jak pismo ślepego. Jest też miejsce na żarliwe świadectwo bożego cudu. Kobieta w czerwonej sukni z podekscytowaniem opowiada, jak Bóg sprawił, że jej poparzona ręka przestała puchnąć i piec.
Z okazji dnia ojca pastor wyławia z tłumu osobiście osoby, które mają z tatą złe doświadczenia z dzieciństwa lub były półsierotami. Pozostali wierni żarliwie modlą się za nich, a siedzący najbliżej kładą na nich swoje dłonie, by przekazać im energię. Również pozdrowienie braci w wierze odbywa się poprzez ciepły uścisk dłoni, kilka miłych słów lub nawet przytulenie. Po nabożeństwie wierni nie rozbiegają się do swoich spraw. Jest czas na ciastko i kawę.
Eksplozja polskości
Wspólnota Elim Springs jest częścią kościoła Zielonoświątkowego. - Tak naprawdę jednak nie ma znaczenia, jakiego wyznania jesteś - mówi po nabożeństwie Rafał. - Spotykamy się tu, by wspólnie chwalić Pana oraz wspierać się wzajemnie. Jeszcze w Polsce ukończył seminarium kościoła zielonoświątkowego. Dlatego też dziś pastor pozwolił by po raz pierwszy wygłosił kazanie w języku polskim. Na razie nie myśli jednak o tym, by samemu zostać duszpasterzem. - Taka osoba musi być nie tylko człowiekiem wiary i kościoła, ale również świetnym mówcą, psychologiem, menadżerem i księgowym. Nie czuję się na to gotowy - mówi. - Od kiedy pamiętam na naszych nabożeństwach pojawiała się grupka osób z Polski - wspomina pastor Alfred Amarquaye. - Jakieś dwa lata temu zauważyłem jednak prawdziwą eksplozję polskiej społeczności na naszych spotkaniach. Przyszło mu wtedy do głowy, że niektórzy nie mogą w pełni uczestniczyć w ceremonii, gdyż nie rozumieją, co do nich mówi. - Poprosiłem wtedy jedną ze znanych mi osób z Polski, czy nie zechciałaby tłumaczyć w czasie mszy tego, co mówię. Dziś jest już dziesięciu takich tłumaczy, którzy zastępują się wzajemnie z tygodnia na tydzień, a cały kościół wypełniają praktycznie same polskie rodziny.
Klepanie pacierza
- Przychodzimy, bo panuje tutaj bardzo przyjazna atmosfera - mówią panowie Marek i Roman zajadając się drożdżowym wypiekiem. - Jesteśmy jak jedna wielka rodzina. Nie chcą opowiadać, co różni ich kościół od rzymskokatolickiego. Roman przyznaje jednak, że kiedyś, jeszcze w Polsce, chodził na msze jak wszyscy. - To jednak nie było żadne przeżycie, ani wspólnota. Po prostu odbębnianie obowiązku - opowiada. - Teraz mam możliwość rozmawiać z Bogiem swoimi własnymi słowami - dorzuca pani Wiesława. - Kiedyś musiałam się modlić słowami napisanymi, przez kogo innego, to było po prostu klepanie pacierza. Według niej istota Kościoła Zielonoświątkowego polega właśnie na bezpośrednim i bardzo osobistym kontakcie z Bogiem. - Jesteśmy wspólnotą Nowego Narodzenia. Zawierzyliśmy Jezusowi Chrystusowi i przyjęliśmy go jako osobistego Zbawiciela - tłumaczy.
Świadectwa
Pani Janka ma na skuteczność takiego zawierzenia osobiste świadectwo. - W dwa tygodnie po moim „Nowym Narodzeniu” przeżyłam w Holandii napad na bank - opowiada. - Śmierć miała rozmiar otworu w końcówce lufy karabinu, którą napastnik trzymał kilka centymetrów przed moją twarzą. Chrystus to jednak sprawił, że stoję tu dziś przed wami. Dla Krzysztofa zawierzenie Chrystusowi zaowocowało odzyskaniem kontaktu z własnymi dziećmi. Kiedy rozwiódł się z żoną, zabroniła mu ona widywać się z nimi. Dzięki wsparciu grupy wygrał sprawę sądową. - Kiedy zobaczyłem je w zeszłym roku tu, na naszym spotkaniu wigilijnym, razem ze mną, pomyślałem: to jest prawdziwy cud - wzrusza się. Pastor Alfred krąży pomiędzy wiernymi. Z każdym zamieni ciepłe słowo, pyta, co słychać w domu? Później, w mniejszych już grupach, zgromadzeni rozchodzą się po mieście, by wspólnie spędzać czas.
Etykiety: Londyn
Poczytajcie - interesujące.
Sitemeter pokazuje mi kogoś z okolic Bletchley w Essex, łączącego się przez serwer pnn.police.co.uk. Rozumiem, że zainteresowanie treścią bloga jest prywatne, a nie zawodowe (policja?) :).
Paweł twierdzi, że zna jeszcze dwie osoby, które podobnie jak on prowadzą tu podwójne życie. Wielu Polaków w Londynie zaczyna wszystko od nowa. Odcinają przeszłość grubą kreską, tak, jakby to, co zostawili w Polsce, było tylko odległym wspomnieniem – twierdzi Paweł. - Ludzie, których spotykasz, nic o tobie nie wiedzą. Możesz więc opowiadać im o sobie wszystko, co chcesz, bo i tak nikt tego nie zweryfikuje. Nie ma tu nikogo, kto by cię kontrolował. Łatwo jest tu prowadzić podwójne życie.Nikt tego nie zweryfikuje, kim i jacy jesteśmy. Przynajmniej nie do momentu, kiedy sprawa w taki, czy inny sposób wyjdzie na jaw. W wymiarze wiecznym, jak pisze autor Listu do Hebrajczyków (Hebr. 9, 27): "[...] postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd". Czyli będzie weryfikacja tego, co robimy ze swoim życiem, jakie decyzje podejmujemy, co świadomie, jako ludzie obdarzeni wolną wolą, wybieramy. Trzeba będzie zdać relację ze swojego życia przed Tym, który również przekroczył granicę - będąc Bogiem, stał się człowiekiem i "nie zgrzeszył w całym postępowaniu swoim".
Etykiety: felieton
Z początkiem stycznia przyszło mi pożegnać się z Ania z Radomia,
którą miałam przywilej poznać w Doncaster. Te dwa miesiące jej
pobytu były dla mnie czymś wyjątkowym. Od samego początku
"nadawałyśmy na tych samych falach": podobne przeżycia,
doświadczenia, ten sam zart, wspólne hasla typu: "Dobrze bedzie":)
na stałe zagościły w mojej pamięci. Żegnając Anię, moją drogą
flexible missionar miałam nadzieję, że nie było to nasze ostatnie
spotkanie... Dziękuje Ci Aniu, że znajomość z Toba tak bardzo
wzbogaciła moje życie :).
Minione trzy m-ce w Doncaster byly bardzo pracowite. Przez cały
ten okres regularnie, w każdy wtorek w ICCD odbywały się lekcje
angielskiego dla kilkuosobowej grupy Polaków. Kurs ten
prowadzony jest przez Pawła. Uczniowie bardzo chwalą swojego
nauczyciela i odwrotnie:). Po lekcjach mamy fajny czas rozmów,
przy kawce lub herbatce, a nawet ciasteczkach. Piekne jest to, że
nigdy nie brakuje tematów do rozmow. Potrzebujemy relacji z
innymi, warto zapytać kogoś co słychać, jak leci? Fajne jest to,
że relacje te nie ograniczają sie tylko do godzinki po zajeciach.
Aneta i Jola uczestniczą i pomagają mi podczas spotkań dla Polek
- to tzw."solidne firmy", można naprawdę na nie liczyć. Dzieki
dziewczyny! Lubie te nasze"babskie"spotkania, każde z nich jest
inne i wyjatkowe. Nie ograniczają się tylko do pogaduszek,
wymiany informacji, ale maja jakiś szczególny klimat, pokazują,
że możemy na siebie liczyc.
Nasze spotkania sa bardzo twórcze, podobnie jak ich
uczestniczki :). Wielkie podziękowania dla Karoliny, Oli, Anety
i Dorotki, razem współtworzymy nasze spotkania, myślimy nad
ich tematami. Tworzymy zgrany zespół! Cieszę się, że Was mam
babeczki! Kazda z Was wnosi coś niepowtarzalnego w to co robimy!
Na Walentynkowym spotkaniu poruszałyśmy piękny temat
MIŁOŚCI. Zarówno w małżeństwie, przyjaźni czy relacjach między
Bogiem a człowiekiem. Myślę, że trafnie podsumowała ten temat
Ania, mówiąc, że każdy z nas rodzi się już z potrzebą kochania:
Boga i ludzi. Przedstawila to bardzo obrazowo, mówiąc o
"dziurach w sercu". Dziewczyny zapewne pamietaja? :)
Innym razem mówiłyśmy o KOBIETACH. Zapewniam, że było
o czym rozmawiać, to przecież temat rzeka:). Karolina, Ola
i Anetka przygotowały referaty na temat wpływowych kobiet
w naszej historii. Opowiadałyśmy też o wyjątkowych dla nas
kobietach, które miały i mają wpływ na nasze życie: nasze
ukochane Mamy, Babcie, Przyjaciółki...
Fajnie było posłuchać tych opowieści. Dziewczyny przygotowały
pyszne szaszłyki owocowe, a Madzia zrobiła odlotową sałatkę,
prawdziwy rarytas :). Cenię sobie nasze spotkania, bo jest w nich
coś głębokiego. Może dlatego, że poruszamy również ważne
tematy dotyczące naszej duchowości, relacji z Bogiem, innymi
ludzmi. Rozmawiamy o przeszłości, teraźniejszości, innym razem
o przyszłości. Wyobrażam sobie, że Bóg spogląda na nas oczyma
pełnymi miłości i uśmiecha się:). Przecież On wie o nas dosłownie
wszystko. Jemu zależy najbardziej na intymnej i wyjątkowej relacji
z każdym z nas, prawda?!
Fajnie, że możemy razem pożartować, zachęcić się nawzajem,
pomóc sobie i że nasze relacje nie ograniczają się tylko do spotkań
co dwa tygodnie, lecz przenoszą się na prywatny grunt, dzwonimy
do siebie, ślemy smsy, e-maile, odwiedzamy się, wychodzimy
gdzieś razem. Życie wydaje się wtedy bardziej kolorowe i ciekawe...
Dziekuję Wam kochane, za to że jesteście!
Zapraszam kobiety, które mieszkaja w Doncaster, a jeszcze u nas
nie zagościly, do odwiedzenia International City Church
Doncaster, który mieści się przy 30 Nether Hall Rd,
Doncaster, DN1 2PW. Przypominam, że spotykamy się w
co drugi wtorek w godz. 17.30-19.30. Najbliższe spotkanie
już dzisiaj, tzn. 8 kwietnia. Możecie też zadzwonić pod
nr.01302 365785, jeśli potrzebujecie więcej informacji.
Zapraszamy!
Etykiety: Kajet Bogusi
Ze względu na mój dość napięty rozkład dwóch kolejnych weekendów (poprzedniego i następnego), na wczorajszym spotkaniu podjęliśmy decyzję, że w tym tygodniu spotkamy się
Etykiety: wyjazd nr 5, wyjazd nr 6
As you can imagine, we receive hundreds of email messages every single day! Unfortunately, because of our limited staff, we are UNABLE to respond to each one personally. We appreciate you sharing your comments and encouraging words... but please keep in mind that because of the sheer volume of emails we receive, you probably won't receive a personal response. However, where warranted, we will forward your thoughts to Kirk and Ray. Thank you for your understanding in this matter.Czyli po naszemu - że mają tyle maili, że, poza wyjątkami, nie odpowiadają. A mnie właśnie potrzebna jest ich odpowiedź :). Chodzi o możliwość przetłumaczenia na polski kilku traktatów ewangelizacyjnych (czy ktoś ma na to prawa wydawnicze w naszym kraju?).
MC quotient for April:
Etykiety: MC quotient
Etykiety: cytat tygodnia
Etykiety: wyjazd nr 5, wyjazd nr 6
MC quotient for March 1-31: 11T [final]
Etykiety: MC quotient
Pod takim właśnie tytułem ukazał się w GW kilka dni temu bardzo ciekawy artykuł na temat tego, jak postrzegamy kwestię win innych ludzi w świetle naszych własnych i jak sobie radzimy z przebaczeniem.
"Wcześniejsze naukowe doniesienia potwierdzają powszechne przekonanie, że odpuszczanie win przekłada się na lepsze samopoczucie - zdrowie psychiczne i fizyczną sprawność.Dobrze jest, czytając to, mieć świadomość prawdy absolutnej. Jak pisze dobra księga: "Wszyscy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej" (Rzym. 3, 23). O ile łatwiej się wtedy wybacza innym (i przyjmuje wybaczenie) kiedy człowiek ma świadomość tego, że jego grzechy zostały przebaczone na wieczność.
Jeżeli tak jest w istocie, dlaczego ludziom trudno sięgać po ten samoleczący środek? Dlaczego nie rezygnują z pielęgnowania urazy, upajają się chęcią zemsty? Okazuje się, że obraza jest pewną formą zadośćuczynienia, sposobem na poradzenie sobie z uczuciem wściekłości i poniżenia. Przewina w miarę obracania jej w myślach rozrasta się, a ktoś, kto jej dokonał, jest tak bardzo gorszy od nas, ludzi szlachetnych, niezdolnych do podobnych nikczemności."
Dostaliśmy pytanie od jednej z naszych czytelniczek odnośnie tego, czy ktoś zna jakiegoś polskiego prawnika w Doncaster albo w okolicach (Sheffield, York).
Dzisiejsza cena biletu na wyjazd nr. 6 do Darlington i Newton Aycliffe (trasa GDA-DST-GDA Wizzairem w dn. 21-25 maja br) to 218 pln bez opłat manipulacyjnych. Czyli dobra cena :).
Etykiety: wyjazd nr 6
Etykiety: Edynburg