Jakiś taki bardziej refleksyjny się ostatnio zrobiłem ;).
Postanowiłem skorzystać z okazji i w jakiś sposób podsumować prawie rok wyjazdów misyjnych (od lipca 2007) i prawie dwa lata od pojawienia się pomysłu takiej służby (koniec sierpnia 2006). Co wiemy, gdzie jesteśmy, jaka przyszłość? No właśnie:
1. Najważniejszą rzeczą dla mnie jest to, że widzimy bardzo wyraźnie (zarówno tutaj w bazie w Gdańsku, jak i w miejscach, w których działamy w UK), że
"Bóg jest dobry, a Jego miłosierdzie trwa na wieki". To co robimy zaczyna się, ma swoje wypełnienie i kończy się na tym, że Bóg kocha człowieka i pragnie dotrzeć do ludzi i przemienić ich życie. Doczesne i wieczne. Zupełnie. To cieszy :).
2. Cieszę się z tego, gdy mogę obserwować naocznie jak wielkie jest pragnienie Boga, duchowości, rzeczywistego poznania Go u naszych rodaków w UK. Co ciekawe, z mojego doświadczenia (rozmowy z ludźmi) wynika, że również zainteresowanie wiecznością wśród Polaków w Polsce jest coraz większe. Wierzę, że jeśli ludzie szukają szczerym sercem odpowiedzi na najważniejsze pytania swojego życia, Bóg odpowiada.
3. Jakże prawdziwe jest to, że często największe życiowe przeciwności i dramaty przybliżają ludzi do spraw duchowych. To jako Polacy już znamy: "Kiedy trwoga, to do Boga". Uczymy się natomiast dopiero jako naród tego, że Boże serce jest przepełnione miłością i współczuciem do ludzi, którzy znaleźli się w sytuacjach kryzysowych.
4. Praca w Doncaster (Bogusia) rozwija się wspaniale, czego świadectwo macie w regularnych "Kajetach Bogusi". Newton Aycliffe (Ania) rusza w nowej formie z kopyta od września. Miałem takie przekonanie od początku istnienia tego projektu, że wszystko opiera się o ludzi. Nie wiedziałem tylko, że tak spotkam ich tak wielu z sercem dla innych ludzi. Budujące :).
5. Mam nadzieję, że kolejny sezon przyniesie następne nowe kierunki - jak wiecie z lektury bloga, pojawia się Edynburg, pojawia się Belfast, jest Krzysztof w Morcambe, jest Bolesław w Londynie, jest kilka rodzin w okolicach Newcastle. Jest co robić :). Trochę stąpamy tutaj po wodzie, bo jednocześnie nie chciałbym niczego przyspieszać z własnej inicjatywy, ale z drugiej - nie chciałbym opóźniać naszych działań z powodów osobistych.
6. Po roku działania, największym wyzwaniem, zgodnie z moimi oczekiwaniami, są finanse i czas. Pozostawiam te dwie sprawy Waszej modlitwie. Jeżeli ktoś chciałby się dołożyć finansowo do istnienia tej służby, oczywiście zapraszam na maila (nawyspy@yahoo.pl) :). Rozważam również rozwiązania systemowe, ale jeszcze za wcześnie by o nich pisać.
Tak wygląda ten w miarę pełny obraz sytuacji na dzisiaj. Zachęcam jednocześnie do przyjrzenia się sytuacji z własnej perspektywy, czyli... wyjazd z nami np. do Doncaster w październiku br.
Etykiety: refleksje