Tytuł posta nie jest tylko prostym stwierdzeniem faktów.
Myślę, że w jakimś stopniu był to jednak wyjazd historyczny, przełomowy. Z wielu względów. Dlaczego?
- przełomy w naszym indywidualnym życiu duchowym z Bogiem
- usługiwanie przez wiarę mimo choróbsk i kłopotów zdrowotnych
- szczególny czas dla rodzin w Doncaster (prawie wszyscy goście przychodzili ze swoimi bliskimi)
- "rekord" liczbowy gości jednego dnia (ok 60 osób łącznie na wycieczce i w Edlington w piątek)
- pierwsze "historyczne" spotkanie (podwieczorek) w dzielnicy Edlington właśnie
Mieliśmy nadzwyczajnie dużo trudności, ale i nadzwyczajnie dużo błogosławieństw.
Nie zamieniłbym tego zespołu, z którym byłem na żaden inny.
Jeszcze raz Wam dziękuję kochani!
Dziękuję za listę rzeczy, których nikt spoza nas nie będzie w stanie zrozumieć: za śmiech z offu, za nocny majeranek, za Feniksa w popiołach, za pilnowanie lewego boku busa, za kabanosy na zimno, za śmiech i łzy na kanapie, za nocne opowieści, za pochrapywanie sprawiedliwych i każdy piękny moment w czasie wyjazdu :).
Wyjazd - malina! A może Jagoda? ;)
Mam nadzieję, że więcej świadectw pojawi się w komentarzach do tego posta, a więcej zdjęć, a może i filmików - już niedługo tutaj na blogu!
PS. W międzyczasie statystyki poczytności bloga w styczniu 2009 osiągnęły drugi najlepszy rezultat w historii (w zakresie wizyt i liczby oglądanych stron). Popatrzcie sami poniżej:

Etykiety: wyjazd nr 11