czwartek, marca 29, 2007

Master, which way to Doncaster? ;)

Powiem tylko tyle, póki co: Doncaster, South Yorkshire. Resztę dopowiedzcie sobie sami. Póki co oczywiście :).

Mała podpowiedź: nr. 2

To be continued, w rzeczy samej... :)

poniedziałek, marca 26, 2007

Kopalnia linków

Wrzucam tutaj, bo może i Wy będziecie chcieli poczytać więcej. Znalazłem link do prawdziwej kopalni linków do stron związanych z Polakami w różnych miejscach na wyspach.

Mniam, teraz się tylko przez to przekopać!

Etykiety:

Gdzie do Kościoła w Guildford?

Znamienne, że polski w końcu serwis (www.polskie-surrey.com) w zakładce "Gdzie do Kościoła?" podaje taką oto listę lokalnych społeczności chrześcijańskich. A tam i zbory metodystyczne, i adwentyści, społeczności baptystyczne czy zielonoświątkowe.

Aż się miło człowiekowi robi na sercu czytając.

Jak sobie Anglicy radzą z językiem polskim

Idea szczytna - angielskie miasteczko pragnie zaprosić Polaków ze swojej społeczności na jakieś lokalne wydarzenie w kwietniu 2007.

Pisze więc ogłoszenie i tłumaczy je na język polski. Pytanie tylko: które oprogramowanie dostępne online jest odpowiedzialne za takie kruczki jak "młodzieżowy wypadek, ktory jest wolny", czy "bufet przygotowywany przez indywidua"? Szczególnie, że przecież "lotnicy i listki były dostępny na próbę" :).

Oj mielibyśmy tam pełne ręce roboty. Ale my, za wolą Bożą, w zupełnie innym celu tam zawitamy. Mam tylko nadzieję, że w międzyczasie "wypadek nie będzie chybiać" ;). Cokolwiek może to oznaczać.

Etykiety:

A. w Gdańsku!

Jakże miłe są takie niespodziewane spotkania. Dzisiaj wchodząc do kaplicy, wpadłem na A. - przyszłość polskiej logopedii, która obecnie mieszka, no cóż, na tym blogu to chyba nic dziwnego, w Wielkiej Brytanii.

Horsham w West Sussex to również miejsce, w którym znajduje się teraz jej drugi duchowy dom - Kingdom Faith Church. O ile tylko przywódcy tej społeczności będą zainteresowani pracą misyjną wśród Polaków (a A. powiedziała, że postara się o tym dowiedzieć), znam ludzi, którzy będą mogli im w tym pomóc, hehe ;). Już teraz wygląda na to, że mają bardzo szerokie spojrzenie na potrzeby misyjne na świecie.

Samo Horsham znajduje się na tyle blisko Londynu (godzina jazdy w kierunku południowym), a także Brighton i Southampton (które, z tego co wiem, stanowią mocne "polskie" ośrodki), że wydaje się być zlokalizowane idealnie do potrzeb tej misji. Pożyjemy, zobaczymy :).

Etykiety:

piątek, marca 23, 2007

14-16 kwietnia br

Mam potwierdzenie. Stewart Brown i Andrew "Chezz" Cherrie będą w Gdańsku w dn. 14-16 kwietnia. Cel wizyty: przygotowanie i zaplanowanie przyjazdu ich grupy młodzieżowej na misję do Gdańska i okolic, oraz wyjazd naszej pierwszej grupy misyjnej skierowanej do Polaków, mieszkających i pracujących w okolicach Newton Aycliffe, w północno-wschodniej Anglii.

Zaczęło się zatem. Teraz trzeba się modlić :).

Temperatura rośnie. Nie tylko na termometrze i barometrze online.

Etykiety:

poniedziałek, marca 19, 2007

Jak być zbawionym?

Jednym z miejsc, do których często ostatnio zaglądam w internecie jest serwis kościoła Heartland, którego pastorem-założycielem jest Steve Hill. Dał się on poznać, będąc w latach 1994-2001 głównym ewangelistą niezwykłego przebudzenia w Pensacoli na Florydzie.

Serwis kościoła Heartland zawiera, między innymi, bardzo przejrzystą informację na temat, tego w jaki sposób człowiek może zostać zbawiony. Ponieważ całkiem niedawno rozmawiałem o tym ze swoim przyjacielem, Krzyśkiem, pomyślałem, że taka informacja zainteresuje też inne osoby, które chcą się przybliżyć do Boga.

Cytowany tekst jest w języku angielskim, ale gdyby ktoś miał pytania (również po polsku), to niech skorzysta z sekcji komentarzy. Zapraszam.

PS. Zbawienie może nie czasem być łatwe do zrozumienia (skoro jest z łaski i zupełnie niezasłużone, niektórym z nas może się wydawać *zbyt* łatwą drogą do Boga), ale jest generalnie proste. Bóg chce Ciebie oczyścić z grzechów przez zastępczą ofiarę swojego Syna Jezusa Chrystusa, abyś mógł żyć nowym życiem, które będzie służyć Bogu i ludziom.

środa, marca 14, 2007

Cytat tygodnia

Nie mogę w tym tygodniu przestać myśleć o cytacie, który znalazłem ostatnio na jednym z blogów:

"Nie bój się śmierci. Bój się życia przeżytego na pół gwizdka."
Autorstwo tego cytatu przypisuje się ponoć jednemu z najbardziej znanych mistrzów deski surfingowej, ktorego nazwisko niestety w tej chwili umknęło mojej pamięci. Nie to jest jednak najważniejsze.

Zastanawiam się, jak wiele z tego co robię na codzień, również w życiu z Bogiem, nacechowane jest czystą, ekscytującą pasją. Palącym pragnieniem zrobienia czegoś bardzo konkretnego dlatego, że po prostu człowiek czuje, że nie można inaczej, że jakaś siła pcha nas naprzód w przekonaniu, że musimy w realizację tego zadania włożyć całych siebie.

Jak się nie modlić na pół gwizdka? Jak nie czytać Biblii w ten sposób? Jak nie uczestniczyć w nabożeństwie jako obserwator? Jak nie przechodzić obojętnie obok ludzi, którzy mogli jeszcze nie słyszeć prawdziwej Ewangelii?

Powyższy cytat tygodnia pokazuje, czego naprawdę chrześcijanin powinien "się bać". Myślę, że obojętności, która sprawia, że nawet nie zastanawiamy się, jak to się stało, że jesteśmy w posiadaniu zużytej połowy gwizdka i nie pytamy się, gdzie podziała się druga połowa.

Myślę, że nie boję się śmierci. Ale na codzień towarzyszy mi dobra obawa, czy czasem nie robię różnych rzeczy dla Boga wyłącznie z przyzwyczajenia. Misja wydaje mi się jedną z rzeczy, które tak podnoszą adrenalinę, że nie da się w nią zaangażować inaczej niż z całego serca.

A Ty? O czym mógłbyś opowiadać przez całą noc?

Etykiety: ,

piątek, marca 09, 2007

Fakty czy prawda?



Post Jamie Arpin-Ricci'ego, którego blog został nagrodzony w kategorii najlepszy kanadyjski blog "religijny" 2006 (chociaż z tego co widzę, jest tam mowa o relacji z Chrystusem, a nie o religii) zwrócił moją uwagę na to, w jaki sposób zwiastuję ewangelię.

Przeczytajcie go najpierw. Choć w oryginale jest po angielsku, nie podejrzewam, żeby większość z Was miała jakiekolwiek problemy ze zrozumieniem.

A więc, co zwiastujemy: fakty czy prawdę?

Jak widać w przytoczonym przykładzie, mimo, że fakty się zgadzają - czysta prawda na temat intencji, przebiegu i konsekwencji opisanej sytuacji może nadać tym samym faktom zupełnie inny wymiar, prawda? Ciekawe, że Jezus powiedział, że to "prawda nas wyswobodzi" (Jan 8, 32). Prawda, czyli, jeśli dobrze rozumiem zamiar Jamie'go, fakty relacjonowane z tym samym zamiarem, z jakim zaistniały.

Pułapka związana z podawaniem faktów zamiast prawdy jest bardzo kusząca dla potencjalnych misjonarzy i ewangelistów. Przecież wszyscy *coś* wiedzą na temat Boga, Jezusa, przebaczenia grzechów... Tylko dlaczego w tak wielu wypadkach mimo wiedzy na ten temat (fakty), nadal żyjemy związani grzechem, uzależnieni od chęci posiadania, dalecy od Boga (moc prawdy)?

Jestem przekonany, że ma rację Ewangelista Jan, który pisze, że "ujrzeliśmy chwałę Jezusa, pełną łaski i prawdy" (Jan 1, 18). To właśnie osobiste doświadczenie prawdy, która odmienia ludzkie życie jest w stanie przekonać ludzi do Ewangelii. Prawda, która nie sprowadza się jedynie do suchych faktów oderwanych od istoty ludzkich problemów, ale uderza w sam ich środek, rozwiązując je za Bożą łaską - ale w sposób, który Bóg uznaje za jedynie prawdziwy: poprzez ofiarę swojego Syna.

Jamie zwrócił moją uwagę na ważny aspekt ewangelizacji: "mów o tym, co przeżyłeś". Wtedy każdy z nas uniknie relacjonowania prostych faktów, a będzie dzielił się ze spotkanymi ludźmi życiem. Myślę, że taki jest właśnie Boży zamiar dla ewangelizacji :). Dzielić się prawdą, a nie tylko faktami :).

PS. Ciekawe jeszcze, że sam Jezus powiada o sobie, że jest p-r-a-w-d-ą, nie?

Etykiety: , ,

poniedziałek, marca 05, 2007

Oczekiwanie na Pana

Czasami największe i najważniejsze rzeczy Boże dzieją się, kiedy chrześcijanie po prostu oczekują na Pana. Tak jak pisze o tym Izajasz w 40 rozdziale swojej księgi. Zupełnie tak, jak zrobiliśmy to wczoraj na obu nabożeństwach.

Byliśmy gotowi uwielbiać Boga, modlić się z wiarą, słuchać Słowa i wykonywać je. I właśnie to zrobiliśmy. Nie waham się powiedzieć, że wczoraj Bóg pojawił się pośród naszej społeczności w mocy. Mocy swojej wszystko odmieniającej obecności. Był czas radości i łez, głośnej modlitwy i zupełnej ciszy, budowania wiary i realizowania jej.

Powiedziałem wczoraj, że Bóg nas zaskoczył. Tak - zrobił to w taki sposób, jak sam najlepiej potrafi. Czyli niezwykle, przejmująco. Anglik lub Amerykanin powiedzieliby, że atmosferę w kaplicy można było kroić nożem. Trudno się z tym nie zgodzić...

Jestem przekonany, że coś się w nas zmienia. Pozwólmy Bogu nadal nas nawiedzać. Oczekujmy na Pana - a On będzie się pojawiał pośród nas. Tak jak wczoraj. Warto żyć z Bogiem dla takich dni jak niedziela 4 marca, 2007.

Etykiety: ,