poniedziałek, stycznia 14, 2008

Trudne emigracyjne tematy

Praca na emigracji często oznacza rozłąkę małżeństw i rodzin, ale nie przypuszczałem, że już teraz, po kilku zaledwie latach po otwarciu granic Unii Europejskiej, jesteśmy jako naród tak bardzo dotknięci plagą rozwodów. Styczniowy raport Onetu nie zostawia żadnych wątpliwości - ocenia się, że 30% "emigracyjnych" małżeństw prędzej czy później (a jak widać, niestety prędzej) zakończy się rozwodem...

To kolejna z mniej kolorowych stron wyjazdów zarobkowych. Przyczyny takiego stanu rzeczy są przecież tak bardzo ludzkie:

"Najczęstszym powodem rozwodów jest zdrada. Zazwyczaj dochodzi do niej już w pierwszych tygodniach pobytu za granicą. Zdecydowanie częściej dopuszczają się jej mężczyźni. Zdarza się też, że po wyjeździe małżonka kobiety orientują się, że były w toksycznym związku i samym żyje im się lepiej."

Propozycja zabezpieczenia małżeństwa przed rozpadem, wg specjalistów też nie daje specjalnej pewności:

"Jak się chronić przed rozpadem małżeństwa? Specjaliści radzą, by kontaktować się codziennie: telefonicznie bądź mejlem. Małżonkowie powinni też często się spotykać, a wspólnych rozmów nie ograniczać tylko do kwestii związanych z pieniędzmi."

Jest taki werset w Biblii, który przychodzi mi na myśl, kiedy czytam o takich społecznych nieszczęściach: "Jeśli Pan domu nie zbuduje, próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą" (Ps. 127,1). Jakże bardzo potrzebujemy Bożej ingerencji w losy naszego narodu...

Etykiety: