Podróż przez Dzieje (9) - Naturalny wzrost
Kontynuuję czytanie Dziejów Apostolskich w wersji NASB z wielkim zainteresowaniem.
Wcześniejsze odcinki moich przemyśleń na temat współczesnych zastosowań prawd z tej księgi można znaleźć tutaj: pierwszy, drugi, trzeci.
Dzisiaj chciałbym przedstawić Waszej uwadze czynniki wzrostu Kościoła.
"A Kościół w całej Judei, Galilei i Samarii cieszył się pokojem,
budował się wewnętrznie i działał w bojaźni przed Panem,
w strefie komfortu stworzonej przez Ducha Św.
- ciągle rozwijając się liczbowo" (Dz. Ap. 9:31)
budował się wewnętrznie i działał w bojaźni przed Panem,
w strefie komfortu stworzonej przez Ducha Św.
- ciągle rozwijając się liczbowo" (Dz. Ap. 9:31)
W ciągu ostatnich dziesięciu-piętnastu lat napisano wiele książek na temat rozwoju Kościoła jako takiego, ze szczególnym uwzględnieniem rozwoju poszczególnych społeczności lokalnych czyli zborów. Jedni autorzy dzielą się tym, co działało w ich przypadku na skalę lokalną, drudzy wyciągają ze swoich doświadczeń dalej idące wnioski, a jeszcze inni próbują określić i zrozumieć trendy międzynarodowe, czy wręcz cywilizacyjne.
Bardzo lubie czytać takie książki. Uważam, że zawierają wiele cennych rad i pomysłów.
Od czasu do czasu jednak spada na mnie jak grom z jasnego nieba werset taki jak ten zacytowany powyżej. I widzę wtedy wyraźnie - na użytek osobisty, jak i naszej wspólnoty w Gdańsku, że kluczowem do duchowego rozwoju jest... powrót do tego, co działało na samym początku.
W pierwszym Kościele. No właśnie:
Pokój i wewnętrzne zbudowanie - kultura budowania relacji opartych na zaufaniu, docenianiu innych, postrzeganiu ich jako ważniejszych od siebie i własnych potrzeb. Bycie osobą budującą, motywującą i zachęcającą innych, czasem nawet bez względu na chwilowe okoliczności życia. Szukanie tego, co "dobre, miłe i doskonałe", jak powiada Pismo w innym miejscu.
Bojaźń Pana - szersze spojrzenie na pytania "Dlaczego tak mam żyć?" / "Po co nam to wszystko?" / "Dokąd to zmierza?". Podporządkowanie swojego życia i ambicji planom Jezusa Chrystusa nie dlatego, że akurat je rozumiem i się z nimi zgadzam (choć na szczęście i tak w życiu bywa), ale dlatego, że ufam Jemu, że te plany są dla mnie i społeczności dobre. Wierzę Bogu, a nie tylko w (istnienie) Boga.
Działanie w strefie komfortu stworzonej przez Ducha Św. - rozpoznanie swoich mocnych stron i rozbudowywanie ich w Bogu. Usługiwanie w ramach wszechstronnych darów, które Bóg daje Kościołowi. Dzielenie się tym co mamy, aby życie innych osób było pełniejsze Boga i piękniejsze. Strefa komfortu, której granice są określane (a z czasem poszerzane) przez Ducha Św. - to odpowiedź na pytanie jakie cele stawia przed nami Bóg. Do kogo (konkretnie) chce nas posłać?
Zdaje sobie sprawę z tego, że każdy z tych trzech obszarów nadawałby się na dłuższe rozważanie :). Dlatego właśnie zachęcam Was, czytelnicy, do dłuższego rozważenia tego zagadnienia w swoim życiu i swoim najbliższym kontekście relacji z ludźmi.
Jestem wdzięczny Bogu za to, co czyni w Gdańsku i na Wyspach Brytyjskich.
Jednocześnie widzę wyraźniej, nad czym, za łaską Bożą, musimy pracować, aby oglądać rozwój i wzrost wszędzie tam, gdzie działają chrześcijanie.
Bardzo lubie czytać takie książki. Uważam, że zawierają wiele cennych rad i pomysłów.
Od czasu do czasu jednak spada na mnie jak grom z jasnego nieba werset taki jak ten zacytowany powyżej. I widzę wtedy wyraźnie - na użytek osobisty, jak i naszej wspólnoty w Gdańsku, że kluczowem do duchowego rozwoju jest... powrót do tego, co działało na samym początku.
W pierwszym Kościele. No właśnie:
Pokój i wewnętrzne zbudowanie - kultura budowania relacji opartych na zaufaniu, docenianiu innych, postrzeganiu ich jako ważniejszych od siebie i własnych potrzeb. Bycie osobą budującą, motywującą i zachęcającą innych, czasem nawet bez względu na chwilowe okoliczności życia. Szukanie tego, co "dobre, miłe i doskonałe", jak powiada Pismo w innym miejscu.
Bojaźń Pana - szersze spojrzenie na pytania "Dlaczego tak mam żyć?" / "Po co nam to wszystko?" / "Dokąd to zmierza?". Podporządkowanie swojego życia i ambicji planom Jezusa Chrystusa nie dlatego, że akurat je rozumiem i się z nimi zgadzam (choć na szczęście i tak w życiu bywa), ale dlatego, że ufam Jemu, że te plany są dla mnie i społeczności dobre. Wierzę Bogu, a nie tylko w (istnienie) Boga.
Działanie w strefie komfortu stworzonej przez Ducha Św. - rozpoznanie swoich mocnych stron i rozbudowywanie ich w Bogu. Usługiwanie w ramach wszechstronnych darów, które Bóg daje Kościołowi. Dzielenie się tym co mamy, aby życie innych osób było pełniejsze Boga i piękniejsze. Strefa komfortu, której granice są określane (a z czasem poszerzane) przez Ducha Św. - to odpowiedź na pytanie jakie cele stawia przed nami Bóg. Do kogo (konkretnie) chce nas posłać?
Zdaje sobie sprawę z tego, że każdy z tych trzech obszarów nadawałby się na dłuższe rozważanie :). Dlatego właśnie zachęcam Was, czytelnicy, do dłuższego rozważenia tego zagadnienia w swoim życiu i swoim najbliższym kontekście relacji z ludźmi.
Jestem wdzięczny Bogu za to, co czyni w Gdańsku i na Wyspach Brytyjskich.
Jednocześnie widzę wyraźniej, nad czym, za łaską Bożą, musimy pracować, aby oglądać rozwój i wzrost wszędzie tam, gdzie działają chrześcijanie.
Etykiety: Podróż przez Dzieje, refleksje
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home