niedziela, maja 09, 2010

Moje wrażenia z przedstawienia "Syn marnotrawny" Ballet Magnificat


Niemal dokładnie rok po przedstawieniu "Bezpieczna kryjówka", ponownie gościliśmy w Gdańsku, a wcześniej w Starogardzie Gd. i Tczewie, międzynarodową grupę baletową Ballet Magnificat "Omega" ze stanu Mississippi w USA.

W tym roku zostaliśmy zaproszeni na przedstawienie "Syn Marnotrawny", oparte na motywach biblijnej przypowieści pod tym samym tytułem. Miało ono miejsce na tle Zielonej Bramy na dużej scenie rozstawionej na Długim Targu.

Muszę przyznać, że tym razem moje wrażenia ze spektaklu były inne, powiedziałbym pełniejsze, głównie dlatego, że wiedziałem, czego się spodziewać. Kunszt baletowy tancerzy "Omegi" jest tak wysoki, że w ocenie spektaklu należy - podobnie jak w łyżwiarstwie figurowym - wystawić im najwyższe noty za trudność układów oraz za wartość artystyczną. Wiem, co mówię, bo od ponad pół roku jestem ojcem uczennicy szkoły baletowej, więc mam z baletem więcej do czynienia niż mogłaby na to wskazywać moja postura :).

W odróżnieniu od zeszłorocznego spektaklu, który - najogólniej - mówił o zwycięstwie dobra nad złem w życiu narodów, co zostało odniesione do pojednania w życiu jednostek, "Syn Marnotrawny" ma bardziej osobiste przesłanie. Głównym motywem jest bowiem odpowiedzialność człowieka za decyzje - często nienajmądrzejsze - które podejmuje. Kto z nas nie chciałby cofnąć czasu, niektórych wypowiedzianych słów, zmienić biegu wydarzeń z (często niedalekiej) przeszłości?

Podobnie jak główny bohater, który porzuca żonę i córkę dla pozornej samorealizacji w świecie cielesnych uciech, i my, oglądający balet, jesteśmy zaproszeni do refleksji, nad tym, co "Omega" tak pięknie potrafi w tańcu wyrazić: czy jest możliwość powrotu do Boga, do rodziny, dla kogoś, kto świadomie popełni okropny błąd? I podobnie jak w ewangelicznej opowieści Jezusa, w finale przedstawienia dowiadujemy się, że w pełnej emocji scenie, że jest, bo BÓG JEST BOGIEM DRUGIEJ SZANSY :).

Patrząc na tłumy, chyba większe niż przed rokiem, zgromadzone na Długim Targu, a później wracając powoli z rodzinką do domu, zadawałem sobie tamtego piątkowego popołudnia jedno pytanie: "Boże, do jak wielu serc dotarłeś dzisiaj z przesłaniem drugiej szansy?" Jestem przekonany, że my Polacy, Gdańszczanie, szczególnie potrzebujemy słyszeć - a w przypadku baletu i widzieć - jak pokomplikowane ludzkie losy może odmienić właśnie Bóg.

Wracałem do domu z lekkim sercem, wiedząc, jak miłosierny jest Bóg, któremu służę :).

Etykiety: