wtorek, września 14, 2010

Modlitwa dla Ciebie (12) - Trzeci List Jana

"Modlitwa dla Ciebie" - to cykl rozważań, poświęcony analizie zawartości listów apostolskich z Nowego Testamentu pod kątem modlitwy o... samego siebie!

Biblia często zachęca do "umacniania SIĘ w Panu i potężnej mocy jego" - czemu-ż więc nie mielibyśmy tego czynić wspólnie? Zapraszam!

Dzisiaj już ostatni odcinek z cyklu Modlitwy dla Ciebie (może jeszcze się zbiorę we wrześniu na zbiorcze podsumowanie całości). Zaglądamy do trzeciego Listu Apostoła Jana, gdzie - w tłumaczeniu The Message - znajdziemy taką modlitwę:

"Modlę się o powodzenie dla Ciebie we wszystkim i o dobre zdrowie!
Niech Twoje sprawy codzienne mają się tak dobrze jak Twoja dusza!"

3 Jana 1-2

Jestem przekonany, że pierwsza część tej modlitwy przemawia do każdego z nas. Kto nie chciałby, aby jego sprawy kończyły się powodzeniem i jednocześnie dopisywało mu dobre zdrowie? Czyż powodzenie (sukces) i zdrowie nie są dwoma podstawowymi życzeniami, które ludzie składają sobie przy najróżniejszych okazjach?

Pytanie jakie dzisiaj stawia przed nami Słowo Boże jest jednak inne: skoro nie jest rzeczą złą życzyć sobie (i innym) powodzenia i dobrego zdrowia, jak często - z sensem - się o nie modlimy? Z sensem, bo nie mówię li tylko o nerwowej inwokacji przed spotkaniem w sprawie pracy ani pobieżnym "in the name of Jesus!", gdy budzi nas płacz gorączkującego dziecka w nocy.

Myślę raczej o naszym powodzeniu i zdrowiu do realizacji Bożych celów na ziemi. O modlitwie o zaopatrzenie finansowe dla nas, abyśMY mogli łożyć na pomoc dla innych. O modlitwie o zdrowie, abyśMY przyłożyli rąk np. do odbudowy zabudowań złamanych na ciele i duchu powodzian.

Aby tak się stało, jak pisze Jan, nasza dusza musi być zdrowa. Tak zdrowa, by jej dobre funkcjonowanie stało się punktem odniesienia dla wszystkich innych aspektów życia. Zdrowa, bo wolna od obciążenia grzechem, przeszłością, zniewoleniem, brakiem przebaczenia, niewiarą, zawiścią... To właśnie ta druga, jeszcze bardziej niebezpieczna, modlitwa zawarta w tym fragmencie.

Bo - jeśli chociaż czasem jesteś, czytelniku, podobny do mnie - moja dusza niejednokrotnie nie ma się wcale bardzo dobrze. I właśnie wtedy nie chciałbym, aby moje sprawy codzienne miały się tak jak ona. Przeciwnie. Chciałbym, żeby wtedy w życiu właśnie szło mi znacznie lepiej, bym sobie, pomimo tego wszystkiego nadzwyczajnie poradził... Poradził tak dobrze, by zapomnieć, że...

Wszystko zaczyna się od serca i duszy człowieka.

Mojego serca i duszy.

Dlatego właśnie dzisiaj wzywam do modlitwy o naszego wewnętrznego człowieka. Wznieś oczy do nieba, podziękuj Bogu za to, jakim Ciebie stworzył i módl się gorąco, razem ze mną, o swojego wewnętrznego człowieka. O niekardiologiczne serce i niepsychologiczną duszę.

O to, aby Twoja dusza miała się tak dobrze, by było to miarą Twojego życiowego powodzenia, zdrowia i właściwego toru ludzkich spraw.

Uwierz mi - czas na taką modlitwę.

Być może wreszcie.

Czas zamienić znaki zapytania życiowych pytań na wykrzykniki wyznań wdzięczności. To może być odpowiedź na Twoje pytanie nr 1 do Boga.

Etykiety: