środa, listopada 26, 2008

Twórcy historii

Dwa dni temu skończyłem lekturę ciekawej książki, którą na dodatek dośc "przypadkowo" wypatrzyłem ostatnio na naszym stoisku z literaturą w kaplicy. Jest to praca zbiorowa zatytułowana "Twórcy historii" o podtytule "Wizja zakładania zborów na miarę XXI wieku".

Poniżej kilka, niestety wyrwanych z kontekstu cytatów, z tej książki (kursywą) oraz moje wolne myśli. Muszę przyznac, że pod względem uruchamiania synaps mózgowych do myślenia, książka jest w mojej pierwszej piątce tego roku. Dodam jeszcze, że pisana jest w formie świadectw pastorów (po jednym rozdziale na jeden projekt zakładania nowego kościoła) przez m.in osoby z naszych "kręgów" takie jak Arek Krzywodajc, Tomasz Kmiecik czy Tomasz Otremba.

"Skupiamy się na tworzeniu kościoła, który byłby otwarty ma ludzi
poszukujących. Staramy się zmienic charakter nabożeństw,
aby były zrozumiałe dla ludzi z zewnątrz i miały dobrą jakośc".


"Nie chcemy tracic energii na wiele działań, wolimy robic mniej rzeczy, ale dobrze, na wysokim poziomie"

(Tomasz Kmiecik, Częstochowa)

Przyznam, że od dłuższego czasu zastanawiam się jakie wrażenia na typowym nabożeństwie (powiedzmy o charakterze charyzmatycznym) może odbierac osoba, która znajdzie się tam po raz pierwszy. I co możemy zrobic, aby - zachowując to co naturalne dla każdej społeczności i co stanowi jej swoiste DNA - uczynic takie nabożeństwo jasnym przekazem Ewangelii. We wszystkim co się tam dzieje: uwielbienie, modlitwy, zebranie ofiary finansowej, kazanie, ogłoszenia.

Czy porządek nabożeństwa zawsze musi byc taki sam? Co powinno stanowic główny element nabożeństwa: uwielbienie czy kazanie Słowa Bożego? Jakie jest miejsce na obajwianie się Darów Ducha Św. w sposób, który byłby budujący *i* zrozumiały dla gości z zewnątrz? Czy ogłoszenia nie mogłyby miec formy filmiku wideo? Czy ofiarę mogłyby zbierac np. 12-letnie dzieci?

Sami rozumiecie: przekaz ewangeliczny pozostaje niezmienny, zmieniają się formy dotarcia do post-modernistycznego odbiorcy. No właśnie, "odbiorcy" bardziej niż "słuchacza", bo stajemy się coraz bardziej społeczeństwem wrażeniowym zatem i Ewangelię trzeba "prezentowac" w sposób zrozumiały dla odbiorcy. Ciekawe...

"W kościele potrzebna jest równowaga. Nie można robic wszystkiego naraz, tylko dlatego, że ktoś inny tak robił i odniósł w czymś sukces" (T. Kmiecik)

Jestem zdania, że dana społecznośc powinna poznac i jasno określic swoje DNA - czyli to, kim jest i kim nie jest. Taki proces rozsądzania sytuacji odnośnie darów, jakie dany kościół posiada, wizji docierania do ludzi, jaką mają przywódcy oraz ludzi, którzy stanowią siłę tej wspólnoty powinien dac precyzyjną odpowiedź na pytanie odnośnie sposobów realizacji strategii docierania do miasta z przesłaniem Ewangelii.

Wydaje mi się, że póki co, w kręgach ewangelikalnych, mamy bardzo wiele społeczności, które są do siebie podobne jak dwie krople wody. A Kościół powinien byc tak wewnętrznie zróżnicowany jak różni od siebie są ludzie, do którcyh chcemy dotrzec...

"Wierzę, że kościoły w Polsce będą rosły przez dobre niedzielne nabożeństwa" (Arek Krzywodajc)

Jestem za, pytanie tylko, ponownie o to, czy miejscem takiego nabożeństwa zwykle musi byc np. kaplica. Może jestem bardzo post-modernistyczny, ale marzą mi się spotkania kościołów w salach w hotelach, w salach kinowych, a w lecie w parku, a spotkania tzw. "małych grup" (czyli 8-10 spotkań poświęconych modlitwie, studiowaniu Biblii i szukaniu odpowiedzi na życiowe pytania) w takich miejscach jak Costa Coffee, McDonald's, kafejka na stacji paliw czy dworzec PKP. Mówię jak najbardziej serio, żeby nie było wątpliwości :).

"Przez ostatnie dwa lata mówiłem kazania na temat ewangelizacji, ale sam mało robiłem w tym kierunku. Zauważyłem, że ludzie robią to, co ja robię, a nie to, co mówię." (Jerzy Kurzępa)

Ostatnie zdanie pokrywa się z moim punktem widzenia. Jeżeli kiedykolwiek zauważycie, chocby w czasie wyjazdu do UK, że nie robię tego, o czym mówię, że są rzeczy, do których Was "wysyłam", a sam się do nich nie zabieram, macie pełne prawo przyjśc i mi o tym powiedziec :). Tylko razem osiągniemy to, co Bóg nam obiecał :).

I podsumowanie w formie "misyjnego" cytatu z Mariusza Muszczyńskiego, autora posłowia do książki:

"Chrześcijaństwo w swojej naturze jest dynamiczne, nie statyczne.
Chrystus zawsze chodził"

Serdecznie polecam lekturę tej książki. Warto się zmierzyc z własnymi stereotypami na temat Kosciola :).

Etykiety:

2 Comments:

At 11:20 PM, Anonymous Anonimowy said...

Właściwie Kościół jest tam gdzie są ludzie, którzy kochają Jezusa, a oprawa, forma miejsce to tylko sprawy drugorzędne.

 
At 9:43 AM, Blogger Harry said...

Jeszcze dwadzieścia lat temu pewnie zgodziłbym się z tym stwierdzeniem. Dzisiaj jednak już nie :).

Uważam, że oprawa, forma i miejsce są bardzo istotne jeżeli chcemy sprawić, aby WIĘCEJ ludzi kochało Jezusa. Jasne, że jest to tylko środek do celu, a nie cel sam w sobie, ale wydaje mi się, że ta kwestia jest teraz ważniejsza niż kiedyś.

 

Prześlij komentarz

<< Home