środa, listopada 26, 2008

Niepohamowany apetyt...

...na książki :).

Im starszy jestem, tym więcej zauważam w sobie nieuczesanej ciekawość świata zewnętrznego (a często i wewnętrznego), którą zaspokoić może głównie lektura. W ten sposób przyswajam znacznie więcej niż przez oglądanie np. TV. Śmieszne, ale nawet jak mam do przeczytania jakiś ważny i interesujący artykuł umieszczony w internecie, wolę go sobie wydrukować i dopiero wtedy przeczytać.

Nie sądzę, żebym był zatem dobrym materiałem na klienta e-booków... Dla mnie proces czytania niedzownie łączy się z wrażeniami czuciowymi odnośnie przerzucania kartek papieru, trzymania książki w ręce, struktury i wagi papieru, etc.

Może dlatego właśnie książki w wersji paperback wydawane w świecie anglosaskim to mój ulubiony typ wydania.

Na dniach wrzucę 1-2 recenzje tego co ostatnio czytałem. Kończę, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia - muszę iść coś poczytać. Bynajmniej nie na ekranie ;).

Etykiety: