wtorek, stycznia 20, 2009

Terra Enoch

Dzisiaj rano na trasie dom-praca mijałem ciężarówkę nieznanej mi firmy, która miała na boku wielkimi literami wypisany napis TERRA ENOCH.

Może jestem słaby z łaciny, ale z racji tego, że byłem pogrążony w uwielbieniu Boga i modlitwie, wydało mi się znaczące, że na mojej drodze pojawił się samochód, który informuje mnie o Ziemi Henocha ;).

Jak pamiętacie Biblia przedstawia dość krótkie w sumie świadectwo życia Henocha - "Henoch żył w przyjaźni z Bogiem, a następnie zniknął bo zabrał go Bóg".

Henoch był jednym z dwóch ludzi, o których Pismo powiada, że został zabrany żywcem do nieba (kto był tą drugą osobą? Podpowiedź: chodzi o mężczyznę). Wiem zatem, że chodzi o znaczenie dosłowne, jednak również metaforycznie ten obraz mocno do mnie przemawia.

Gdyby tak żyć w takiej przyjaźni z Bogiem na codzień, że człowiek "znika" z radaru przyziemności, że radząc sobie z problemami dnia codziennego, jednocześnie się nimi nie załamuje, bo duchowo "jest zabrany przez Boga". A skoro zabrany, to myślowo i duchowo już tutaj nieobecny. To byłoby coś...

Nie mówię o przeduchowieniu i oderwaniu od rzeczywistości. Raczej o takiej przyjaźni z Bogiem, w której widziałbym na codzień bardzo wyraźnie, że moje myśli, słowa i czyny pochodzą z innego świata - tego, do ktorego przez przyjaźń z Bogiem każdy może zostać zabrany :).

I jak to jedna ciężarówka potrafi człowieka rozkręcić o poranku ;).

Etykiety: