wtorek, lutego 05, 2008

Recenzje książek

Sporo ostatnio czytam - mam wrażenie, jak bym ostatnio przyśpieszył tempo. To dobrze, bo lubię czytać :). Przez ostatnie kilka lat rozwinąłem w sobie barbarzyński dla niektórych czytelników nawyk czytania 2-3 książek naraz.

Oto co czytam w tym tygodniu przykładowo:

"Passage to India" (w polskim przekładzie zdaje się tytuł oddano jako "Droga do Indii") E.M. Forstera to epicka opowieść o zetknięciu się wszystkiego co kolonialnie brytyjskie z wszystkim (ludźmi, krajobrazem, kulturą, obyczajami, barierami) co hinduskie, umiejętnie wpleciona w opowieść o przeszkodach transgranicznej (również metaforycznie) przyjaźni.

Pamiętam, że *notatki* do tej książki (której jeszcze wtedy nie przeczytałem) zafascynowały mnie już na studiach. Jeśli ktoś sobie życzy spróbować przed przeczytaniem, zapraszam tutaj.

Z kolei "Gilead" Marilynne Robinson "poleciła" mi wirtualnie jedna z najmilszych osób, których nie znam osobiście - chrześcijańska edytorka książek ze stanu Kolorado w USA, Rachelle Gardner. Jeśli czytacie po angielsku, zachęcam do zapoznania się z treścią jej bloga. Wzrusza, rozbawia, wyjaśnia - a przede wszystkim jest miejscem do którego chętnie się wraca, jak dom przyjaciół.

A sama książka? Ponieważ jestem dopiero w 1/3 pozwolę sobie przytoczyć kilka słow komentarza, autorstwa jednego z czytelników Merlina. Damian Kopeć pisze tak:

"W przyspieszonym rytmie współczesnego życia warto czasami zwolnić, choćby na moment. Warto przystanąć i zatrzymać się na chwilę, by dojrzeć to, czego w biegu nie jesteśmy w stanie zobaczyć. Siebie, bez zadyszki i rozwianych włosów. Życie, ciche i niewidoczne, które nie wymaga od Ciebie wiele. Jedynie tego, żebyś uważał, aby go nie zdeptać. Bohater książki, pastor John Ames, coraz częściej patrzy już nie w przyszłość, ale za siebie, w przeszłość. Mając siedemdziesiąt sześć lat, czując oddech wyniszczającej go choroby i śmierci, próbuje podsumować to, co przeżył. Posegregować, uporządkować, ocenić, wybrać to, co wartościowe. Dla niego i dla najbliższych, a szczególnie dla małego siedmioletniego synka."

"Leniwy nurt tej prozy niepostrzeżenie wciąga. W rozmyślania o miłości i przyjaźni. O istocie modlitwy, o dobroci i nienawiści. O prawie do bycia sobą, bycia wolnym. W rozmyślania o tym jak żyć, jak cieszyć się, jak przeżywać gorycz, jak chwytać w ręce każdą chwilę. Dla mnie ważne jest to, że ta książka jest nie tylko mądra dystansem wobec codzienności, zamyśleniem i szeroką perspektywą widzenia, ale po prostu piękna. Dobrze napisana. Takich ciepłych, pogodnych, budzących pokój serca słów tak bardzo nam potrzeba w dzisiejszym świecie."

Natomiast książką, która wywiera na mnie szczególnie duże wrażenie ostatnio jest "Jedna rzecz, której nie możesz robić w niebie" Marka Cahilla. Ten nadal młody wiekiem ewangelista pisze o sposobach, w jakie każdy chrześcijanin może zacząć mówić innym ludziom o Jezusie Chrystusie. W jakże odświeżający spsoób pisze!

Jeden cytat, który stał się dla mnie cytatem tygodnia:

"Powodem, dla którego niektórzy chrześcijanie nie dzielą się swoją wiarą w Jezusa z innymi ludźmi jest to, że po prostu nie mają wiary, którą by się mogli z innymi podzielić".

Mocne, co? :)

Książka jest do nabycia (z tego co wiem, wysyłają również zagranicę) w wydawnictwie W Wyłomie.

Etykiety: