niedziela, stycznia 04, 2009

"Wszyscy są normalni, dopóki się ich bliżej nie pozna" (wrażenia po lekturze książki)

To nie będzie recenzja ksiązki Johna Ortberga w tradycyjnym sensie, bo byłaby ona strasznie przewidywalna.

W końcu nie zostaje się drugim pastorem Willow Creek (jednego z największych i najbardziej wpływowych kosciołów charyzmatycznych w USA) bez olbrzymiej erudycji, trafności obserwacji, umiejętnego stosowania metafor i wyciągania z tekstu biblijengo kruczków, które tam są, a czytelnik ich wcześniej nie dostrzegł.

Bo pod tym względem ta książka właśnie taka jest - doskonała.

Chciałbym natomiast wykorzystac częśc obrazów i cytatów Ortberga i odbic je o własne corpus callosum i uruchomic myslenie tworcze, skojarzenia i generalnie tę częśc mózgu, która jest odpowiedzialna za obrazy.

Oto zatem kilka obserwacji, które mam po przeczytaniu tej książki:

Już sam tytułu - po polsku: "Wszyscy są normalni, dopóki się ich bliżej nie pozna" wiąże się z metaforą przywieszki na ubrania na wyprzedaży "w stanie takim jakim widac". Nikt z nas nie jest doskonały, każdy nosi taką przywieszkę, z tym, że u niektórych osób po prostu trudniej ją znaleźc ;).

"Każdy człowiek nosi w sobie zranienia, blizny i rany. on upadku pierwszego człowieka, mamy tendencję do chowania się z nimi, jak gdyby nasze życie zależało od tego. Czyli postępujemy dokładnie przeciwnie do tego, jak należałoby postąpic. Nasze życie zależy od tego, czy damy się znaleźc. Bogu. W ukryciu nie ma uzdrowienia."

W jakimś stopniu ta książka traktuje o potencjale grzesznego, niedoskonałego człowieka. Zarówno o tym, że taki potencjał widzi w każdym z nas Jezus (zobaczcie ile czasu spędzał z wyrzutkami społecznymi), ale również o potencjale dla przebaczenia, odnowienia i uwierzenia w lepszą przyszłosc, jakie naśladowcy Jezusa mogą zaproponowac ludziom, którzy jeszcze nie doświadczyli osobiście Bożej łaski.

Dla mnie to szczególnie ważne, gdyż na nowo przypomina mi, że celem dla którego Bóg stawia różnych ludzi na mojej drodze nie jest powalenie ich osądem sytuacji w jakiej się znaleźli, ale podniesienie wizją okoliczności w jakich mogą się znaleźc.

Inna luźna myśl: znakomitą metaforą dla obrazu człowieka, który może pierwszy raz w życiu powraca do relacji z Bogiem, oddaje mu swoje życie i pragnie zostac naśladowcą Chrystusa, wydał mi się obraz statku kosmicznego, który ponownie wchodzi na orbitę okołoziemską. To orbita Bożych planów i sfera Bożego błogosławieństwa dla człowieka. Sfera bezpiecznego poruszania się w kierunku domu. Bez względu na to, ile czasu to jeszcze zajmie.

Trzeba powrócic na tę Bożą orbitę, bo z grzechem człowieka jest jak z łapaniem grzechotnika. Ortberg cytuje badania, które mówią, że statystycznie znacznie więcej osób umiera, kiedy starają się wypuścic grzechotnika z rąk, niż kiedy go łapią. Czyż nie tak samo jest z Twoim i moim grzechem? Tak łatwo go złapac, tak trudno - się go pozbyc...

Aż strach prawie 250-stronnicową książkę sprowadzic do kilku obrazów, ale może i to zachęci Was do sięgnięcia po nią. Nie jestem pewien, czy jest dostępna po polsku, ale na pewno w naszym języku dostępna jest inna pozycja Ortberga.

Lista lektur robi się coraz dłuższa, ale mimo braku czasu, lubię to wrażenie. Czyli jestem normalny. Dopóki się mnie bliżej nie pozna, znaczy się ;).

Etykiety: