piątek, listopada 14, 2008

Z kajetu Bogusi (15)

W dzisiejszym odcinku opowiem o wyjątkowym spotkaniu ekipy z Donka z ekipą z Da-Du-Na :) (Darlington-Durham-Newton Aycliffe).


Pewnego wczesnego poranku, wraz z Sylwkiem i Jackiem, wyruszyliśmy w podroż w tak zachwalane przez Anię z Darlo okolice. Towarzyszyły nam dobre humory i przekonanie, że to będzie piękny dzień. Po raz kolejny „nasza” Arka (samochód Sylwka) spisała się na medal ;). Wzruszyłam się, kiedy na niebie pojawiła się tęcza - była jak Boży uśmiech w naszą stronę, mówiący: "Zaplanowałem dla was superdzień...”.

Po niespełna dwóch godzinach dotarliśmy do Darlington, gdzie czekała na nas uśmiechnięta Ania wraz z obiadem na śniadanie ;). Tak tak, to nie pomyłka. Nasza zapobiegliwa gospodyni wiedziała, że czeka nas długi dzień i zaserwowała obiad o 10.00 rano. Poza tym, mogliśmy przekonać się o kulinarnym talencie Ani, która przyrządziła dla nas odlotową w smaku i wyglądzie zupę pt. rosół-krem oraz pieczone ziemniaki, kurczaka i surówkę. Pycha! A na deser: bananowiec!

Kolejnym punktem programu był ślub pewnej pary z kościoła Xcel Church, gdzie jest zaangażowana nasza Ania. Cieszę się, że mogłam tam być i poznać miejsce i ludzi, których znałam z licznych opowiadań Ani i Harrego.


Po ślubie wyruszyliśmy na podbój Durham. Cudne miejsce, które architekturą i atmosferą przypomina York. Miałam wrażenie, że ponownie czas się dla nas zatrzymał. Postanowiliśmy wdrapać się na wieżę zabytkowej katedry. Widok wynagrodził nam wszelkie trudy tej wspinaczki. Żartowałyśmy z Anią, że misjonarki mają życie pełne niespodzianek. Muszą być przygotowane na różne ewentualności w ciągu dnia, tj. ślub, a potem wspinaczka po stromych i wąskich schodach katedry i to na obcasach ;).

Miałam wrażenie, że cała nasza czwórka rozkoszowała się każdą chwilą. Tego dnia była piękna pogoda i mogliśmy spacerować w słonku, pośród pięknych jesiennych pejzaży. Każdy z nas miał aparat fotograficzny, zrobiliśmy więc wiele pięknych zdjęć. Są jednak też pewne zdjęcia, które robię tylko sercem. Mają one dla mnie wyjątkową wartość. Często przywołuję je w swojej pamięci. Wówczas uśmiecham się do siebie i czuje się szcześliwa, że mam tyle powodów, aby być wdzięczną Bogu. Czy to nie jest piękne, że tak naprawde to te "małe" powody stanowią o naszym szcześciu?!

Ciesze się, że mogliśmy też poznać Łukasza i Mariusza, którzy są częścią polskiej ekipy zamieszkującej Darlington i okolice, a o których słyszałam wiele z opowiadań Ani. Fajnie, że znajomości, relacje są „flexible” - podobnie jak misjonarskie życie ;). I że wcale nie muszą ograniczać się do miejsca, w którym mieszkamy.

Po zwiedzaniu uroczego Durham gdzie też zjedliśmy posiłek, udaliśmy się na wieczorny podbój Darlo. W centrum miasta przywitały nas fajerwerki :). Z charakterystycznym dla nas humorem i pozytywnym nastawieniem nie mieliśmy wątpliwości, że to rownież nie przypadek. Zachęceni i podniesieni na duchu udaliśmy się do „Dolphin Centre”, gdzie przy dobrej kawie podsumowaliśmy nasz wspólny dzień. Powiem tylko, że można było czuć się wzruszonym. Ja ze swojej strony bardzo moim przyjaciołom dziękuję! To byl kolejny wyjątkowy dzień! Wierzę, że to nasze spotkanie zapoczątkowało fajną przyjaźń między Donkiem a Darlo :).

Etykiety:

9 Comments:

At 8:22 PM, Anonymous Anonimowy said...

Bogusiu,super że mieliście taki cudowny czas za sobbą,i ta tęcza na niebie...Bóg jest wspaniały..a jak tam obcasy po wspinaczce,nie połamały się???Kochana jesteście w moim secu,pozdrawim Was cieplutko Hania:)

 
At 11:04 PM, Anonymous Anonimowy said...

Kochana ekipo z Donka!Dziekuje ze byliscie!To byl wspanialy prezent od Boga!Jestescie wspaniali.Haniu!Pozdrawiam serdecznie.A obcasy...gdyby nie obecnosc dwoch dzielnych rycerzy, ktorzy sluzyli pomoca we wspinaczczce na wieze to pewnie by sie polamaly:-)Ach, nie ma to jak praca zespolowa, szczegolnie w osiaganiu wysokich celow. Pozdrawiam cieplutko wszystkich Przyjaciol.Ania z Darlo

 
At 7:45 PM, Anonymous Anonimowy said...

Poza tym podczas wspinaczki przydal sie bananowiec i cukierki kawowe,zawierajace kofeine.Co przy pomocy niezawodnych rycerzy tylko dodalo nam skrzydel;)
Haniu,usciski z Donka:)
Ps.Aniu,marzy mi sie twoja karpatka!Buziaki

 
At 12:19 AM, Anonymous Anonimowy said...

Nastepnym razem bedzie Karpatka...:-)buziaki, pa

 
At 9:10 PM, Anonymous Anonimowy said...

Super,trzymam cie za slowo:)pa

 
At 12:32 PM, Blogger Harry said...

Ja wpadnę dopiero jak będą faworki :).

 
At 1:54 PM, Anonymous Anonimowy said...

Faworki byly wczoraj na International Day w Darlo.Kazdy kraj cos prezentowal.Niestety z Polski nie bylo nikogo z programem artystycznym.Ach...przydalaby sie ekipa z Gdanska ze swoimi zdolnosciami aktorskimi...no i Nochal.Moze za rok...:-)POzdrawiam
Ania z Darlo

 
At 2:33 PM, Blogger Harry said...

Za rok? Za rok? To jest najbliższy termin w jakim chcesz nas widzieć?? ;). No proszę Cię, Ania... :)

 
At 4:06 PM, Anonymous Anonimowy said...

Alez NIE!Mialam na mysli nstepny International Day (bedzie za rok)ale co stoi na przeszkodzie zorganizowac w miedzyczasie Polish Days:-)No ale jesli chcielibyscie wystapic przed wieksza miedzynarodowa publicznoscia to mysle ze International Day to dobra okazja.:-)pa pa
Ania

 

Prześlij komentarz

<< Home