poniedziałek, czerwca 04, 2007

Po konferencji misyjnej

Muszę przyznać, że konferencja misyjna w Zakościelu była bardzo udana. Mimo, że początkowo nie znałem tam (poza może dwoma osobami) nikogo, szybko poczułem się jak u siebie w domu. Wraz z przedstawicielami najróżniejszych kościołów (w tym katolickiego i ewangelicko-augsburskiego) oraz kilku organizacji misyjnych świetnie wykorzystaliśmy czas (od czwartku wieczorem do soboty w południe) na przyjrzenie się temu, co się aktualnie dzieje na polach misyjnych świata.

I tak, miałem okazję dowiedzieć się więcej o tym, jakie misje prowadzą polskie kościoły (i organizacje misyjne) w:

- Chakasji (na Syberii) - to dzięki Michałowi Domagale, mojemu "współmieszkańcowi" z domku nr. 4 ;);
- na Kaukazie
- w Mali w Afryce Zachodniej;
- w Ugandzie i Etiopii;
- na statkach należących do Operation Mobilization

Wykłady Grega St. Cyra (który nota bene wiele czasu spędził w Polsce, w tym w Gdańsku!, i po polsku mówi znakomicie) pokazały nam więcej na temat Kościoła o mentalności Królestwa Bożego. Największą wartością było jednak poznanie ludzi, którym misja leży na sercu. Michał, Jurek, Arek i Donna, niezmiennie Robert, a także objawienie weekendu, czyli mój główny przeciwnik bilardowy - Michael Green z Krakowa. Amerykanin z Michigan, świetnie mówiący po polsku. Na dodatek przypomina mi mojego szwagra: wizualnie i z zachowania :). Wygląda na to, że Michael (jeśli tylko czas pozwoli) chciałby się włączyć w nasze działania w Wielkiej Brytanii.

Jestem Bogu bardzo wdzięczny za ten misyjny czas w Zakościelu.