sobota, lutego 21, 2009

Edynburg - dzień drugi i trzeci

Tyle się dzieje, że w sumie nawet nie nadążam pisać.

Wczoraj niezwykłe wieczorne spotkanie "pod pretekstem" fryzjera i manicure. Ale kiedy ludzie przychodzą, nawet nie zapisani na konkretną godzinę, i siedzą godzinę-dwie dlatego, że dobrze się czują w naszym towarzystwie, jest okazja do głębokich ważnych rozmów, pojawiają się ukradkiem ocierane łzy - to myślę, że możemy powiedzieć, że udaje się osiągnąć ważniejsze cele niż tylko związane z urodą.

Dzisiaj dopołudniowe przygotowania do uczty polskiej - rozdawanie ulotek na ulicach, przygotowania clowna, ustawianie stołow, a na koniec piękna niespodzianka - w odstępie 15-20 minut, bardzo punktualnie pojawia się 20-25 osób, w tym kilkoro dzieci. Wystarczyło usiąść przy wspólnym stole, zjeść coś smacznego (strogonow, a na deser kilka rodzajów ciast), by ludzie mieli okazję się lepiej poznawać.

Nawet teraz kiedy piszę te słowa (sobota wieczór, ok. 19tej), kilkanaście osób po prostu siedzi i rozmawia, bez skrępowania o ważnych sprawach dotyczących życia.

Czuję się wyluzowany i szczęśliwy. Jestem tak bardzo dumny z zespołu ludzi, którzy są ze mną. Pięknie jest wiedzieć, że można na nich zawsze liczyć. Dzieje się tutaj coś ważnego, jestem przekonany, że wiele osób w Edynburgu odczuwa tak samo.

Więcej pewnie jutro :).

Etykiety: ,